Powroty bywają różne. Czasami nikt, ani nic na nas nie czeka. A jednak wracamy.
Zdaje się, że błądzę od miejsca x do miejsca y i wcale nie wiem, gdzie jest mi lepiej. I wcale nie wiem, czy gdzieś w ogóle. W ogóle mi dobrze. Niepewność jest moim towarzyszem nachalnym, z którym dłoń w dłoń błądzę wokół głównego punktu. Próbuję go dosięgnąć, ale kompanka ma usilnie na to niepozwala. Lecz czy to jeszcze niepewność, czy może już strach?