nie mam zdjęć :P
a w ogóle to pasuje do mojego humoru i nastawienia do życia.
to jest niemożliwe, co się ze mną stało... znów.
wystarczyło parę chwil.
jest mi źle samej ze sobą...
znów nie dotrzymałam obietnicy... mojej obietnicy.
chciałam zmienić swoje nastawienie pod jednym względem.
nie umiem.
oszukiwałam się przez jakiś czas, że mam wyjebane.
ale kurwa znów, znów mnie to kurwa dopadło ;/
i to dużo mocniej.
kiedyś miałam rozkmin tylko wieczorami...
wiadomo- ciemno, muzyka, wspomnienia.
ale teraz?
potrafię myśleć, myśleć, myśleć o tej jebanej sprawie cały dzień.
nieważne czy pada deszcz, śnieg, czy napierdala słońce.
boję się szczerej rozmowy,
której pewnie nigdy się nie doczekam.
nie pozwolę się mną bawić.
nie dam się znów nabrać na to samo.
aleee... jestem zbyt słaba ;]
chciałabym napisać tu coś szczerze, bardzo szczerze.
ale powstrzymuję się, bo za dużo osób chce ingerować w moje życie.
potrzebuję się komuś porządnie wygadać, ale nie będę zamęczać moich ukochanych dziołszek gadaniem, o tym, czego muszą słuchać już przez te kilka tygodni, hee ;d
jednym słowem jest mi źle... cholernie.
ostatnie weekedny były mega.
gdyby każdy mógł być taki, hee.
ostatni weekend, dał mi dużo do myślenia.
byłby chyba najlepszym ze wszystkich jakie przeżyłam odkąd jestem na tym świecie, gdyby nie to, że ni było ze mną mojej słodkiej A;* :( i gdyby nie mały-duży, sobotnio-niedzielny incydent ;|
ale było dobrze w chuj.
jak dla mnie wiadomo czemu ;]
czasem niewiedza jest szczęściem.
no, cóż... na dzisiejszy wieczór zostało mi dalsze słuchanie dołujących mnie jeszcze bardziej piosenek, rozmyślania, zrobienie mojej ślicznej współsiedzącej w ławce pracy na gecię, odrobienie zadania, nauczenie się jakichś jebniętych definicji na matmę.
ummm mniami o.O
ale nie chce mi się nawet nigdzie wychodzić.
niech to się już skończy.
i gdybym nie miała kilku cech,
o których wiem,
pewnie podeszłabym do Ciebie
w ten smutny, szary dzień...