POPRZEDNIA CZĘŚĆ KLIK
Bywa
Część 5
Tak więc o umówionej porze, stała pod wejściem, ubrana w lekką, rozkloszowaną sukienkę, z włosami spiętymi na czubku głowy i z nieodłączną, wielgachną torbą przewieszoną przez ramię. Obiecane auto podjechało i Gosia pomyślała z rozrzewnieniem, że zawsze chciałaby podróżować w tak komfortowych warunkach.
Potem znalazła się na werandzie. A naprzeciwko niej stał Hubert. Inny. Odmieniony. Przybrał na wadze i nie przypominał już szkieletu pokrytego skórą. Był opalony, zupełnie tak, jak to sobie kiedyś wyobraziła, włosy miał dłuższe, wypłowiałe od słońca. Dopiero teraz zauważyła więcej szczegółów. Trójkątną twarz o ostrym podbródku z niewielkim dołeczkiem. Proste, wąskie usta. Wydatne kości policzkowe. Jedynie oczy się nie zmieniły. Ciemne, prawie czarne, w oprawie jasnych rzęs i brwi, mierzyły ją badawczo.
- Cześć - powiedział niczym dobry znajomy, podczas przyjacielskiej wizyty.
Tym razem nie miał kuli. Wyglądał całkiem normalnie, ubrany w jasne spodnie, białe trampki oraz błękitną koszulkę. Całkiem zwyczajnie, choć ona wiedziała, że część jego ciała stanowi proteza.
Podszedł bliżej, pochylił się i pocałował ją w policzek. Zaskoczona, spojrzała w górę. Choć nie należała do niskich kobiet, on i tak górował nad nią wzrostem. Musiał mieć ponad metr dziewięćdziesiąt. Jak Nikodem, pomyślała, czując bolesny skurcz serca. Jak Nikodem.
- Niezwykle gustowna torebka - wskazał z rozbawieniem na jej dużą, wypchaną torbę.
- Pojemna. Nie zdradziłeś szczegółów, ale sądziłam że&
- Nie, tym razem chodzi o coś innego. Chodź do salonu, czeka tam na nas kolacja.
Z prawdziwym zamętem w głowie, podążyła za nim. Odsunął jej krzesło, pomagając zająć miejsce. Usiadł naprzeciwko. Nalał wina.
Wszystko w towarzystwie zmysłowej, kojącej muzyki, płynącej gdzieś z góry.
Jednak nie czuła zadowolenia. Była zaskoczona, nawet odrobinę przerażona. Czego chciał od niej ten człowiek?
- Który to miesiąc? - To on pierwszy przerwał ciszę.
- Prawie szósty.
- Ciąża ci służy. Wyglądasz pięknie.
- Czego chcesz?! - Dłużej nie wytrzymała napięcia. Chodziło mu o coś więcej niż zwykłe zlecenie dla dietetyczki.
- Pomalutku - uśmiechnął się szeroko. - Słyszałem, że z wyróżnieniem obroniłaś dyplom?
- Skąd?...
- Od pani Uli. Pochwaliła się zarówno sukcesem Klary, jak i twoim.
- No tak - zakłopotana przygryzła dolną wargę. - Ale wolałbym wiedzieć, co zamierzasz.
- Nie zrobię ci krzywdy, jeśli o to chodzi - zabębnił palcami w blat stołu.
- Mogłabym prosić o coś innego do picia?
- No tak. Nie pijasz alkoholu. Tu jest woda.
- Wystarczy.
- Zaraz przyniosą kolację. Zjemy i porozmawiamy.
Znów była głodna. Z rozpaczą pomyślała, gdzież się mieści to całe jedzenie, które pochłaniała?
- Mam dwadzieścia cztery lata, jak ty. Przed wypadkiem studiowałem w szkole wojskowej.
- Wojskowej?
- W Dęblinie. Najpierw liceum, potem jako jeden z najlepszych absolwentów bez problemu dostałem się do szkoły wyższej.
- Chciałeś zostać pilotem?
- Chciałem - odpowiedział ponuro. - Zawsze chciałem. Całe swoje życie podporządkowałem jednemu marzeniu. I zniszczyłem je w przeciągu kilku minut. Zresztą i tak&
- Białaczka - dopowiedziała, w zamyśleniu gładząc opuszkiem palca krawędź
- No tak, białaczka - powtórzył szyderczo.
Ciężko, naprawdę ciężko było go rozgryźć. Wydawał się wesoły, szczery, taki całkiem zwyczajny. I nagle zmieniał się o sto osiemdziesiąt stopni. Twarz tężała, oczy ciemniały, a usta wykrzywiała gorycz. A potem znów wracała beztroska.
Dyskretny kelner obsłużył ich w mgnieniu oka. Znów zostali sami.
Małgosia nie potrafiła dłużej czekać. Z ledwością panując nad swym wilczym apetytem, zabrała się do jedzenia. Z żalem zdążyła jeszcze pomyśleć, że było go tak mało.
- Czy to przygotowywała pani Ula? - spytała z niedowierzaniem, wskazując na talerze z mikroskopijną porcją mięsa i jakimiś warzywami.
- Nie. Wyjechała na tydzień do rodziny. I mam nadzieję, że szybko wróci - westchnął z żalem.
- Wcale się nie dziwię.
Odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech. Podsunął deser, gdy skończyła danie główne. Sam prawie nie tknął tego, co miał na talerzu. Całkiem poważnie zaczęła się zastanawiać czy nie poprosić go, by odstąpił jej swoją porcję. Jednak ciekawość i chęć poznania powodów, dla których ją tu zaprosił były silniejsze.
- Teraz mów - rozkazała, wypijając resztkę wody.
Zasępił się. Wyglądało na to, że i jemu brakowało odwagi. O co tu u diabła chodziło? Oparła podbródek na złączonych dłoniach i wpatrywała się w niego pytająco.
- Zanim mnie wysłuchasz, musisz dać słowo, że pozwolisz mi skończyć.
- Mówisz zagadkami?
- Proszę!
- No dobrze - odparła powoli. - Masz kwadrans, by powiedzieć, o co ci chodzi.
Cdn.
Babeczka
23 SIERPNIA 2016
23 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
20 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
18 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
17 SIERPNIA 2016
Wszystkie wpisymagicznyswiatopowiadan
16 LUTEGO 2020
50twarzygreyax3
28 LISTOPADA 2019
wisienkaa25
16 MARCA 2019
5maj
22 WRZEŚNIA 2018
cytaatowaa
5 WRZEŚNIA 2018
fitnessmylife
3 CZERWCA 2018
pomaranczowapomarancz
7 MAJA 2018
czajld
25 GRUDNIA 2017
Wszyscy obserwowani