Moja chustka czasami
traci na oporze
przy powiewach wiatru
kiedy to końcami
dotyka Twojej koszuli
o trzeciej nad ranem
Falami dobiliśmy do brzegu
jest bardzo wcześnie jasno
czuję na trawie rosę
pewnie matka by powiedziała, że przechoruję
ale mi gorąco, gorąco!
Moja chustka ogrzewa to wszystko
co zabiera mi wiatr
Płomieniami papierosa z Twoich ust
tłumaczę sobie to miejsce
okropnie opustoszałe
z dojściem do wody
i drzewami chyba trzema
jesteś taki zimny, blady!
jesteś taki zawirowany, przeszywasz mnie wzrokiem
choć wiesz, że się tego boję
czuję się tu taka sama
Obejmujesz mnie swoją wielką dłonią
połykam kolejny dym
odgarniam włosy
wiesz
wszyscy śpią, nawet nie czekają na fotelu
nagle moja chustka uciekła z wiatrem Twojego zniweczałego pocałunku
Czasami zastanawiam się nad sensem życia, przychodzą do mnie różne refleksje. Dzisiaj jest kolejny taki dzień. Człowiek się rodzi, żyje. Lata dzieciństwa. Dorastasz. Przechodzisz wszystkie etapy nauki( szkoła podstawowa,gimnazjum, liceum, i daj Boże studia...),poznajesz ludzi. Tych lepszych i gorszych. Przyjaciół, i wrogów, Osoby w których się zakochujesz, jak i te przez które cierpisz. Tracisz ludzi których kochasz, bo od Ciebie odeszli, umarli. I wydaje Ci się, że zostałeś kompletnie sam... Ale po coś to wszystko jest. Czegoś to wszystko Cię uczy. Zapyta mnie ktoś pewnie czego mnie to nauczyło?! Chcecie szczerej odpowiedzi? Otóż- NIE WIEM. Jesteśmy ludźmi. Popełniamy błędy, tracimy czas z nieodpowiednimi ludźmi, na kłótnie, spory. Zakochujemy się, potem zaczynamy dostrzegać wszystkie tzw."rysy na szkle". Cierpimy, serce nam się rozlatuje na tysiące kawałków. I znowu powielamy te same błędy, choć mówiliśmy sobie "Już nigdy nie będe tak głupia", "Będe uważać"... I nie wiem czego to wszystko mnie nauczyło.. Wogóle to wszystko co dało mi życie. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę na to odpowiedź. W końcu człowiek uczy się całe życie.
Bardzo Was proszę, dołączcie do fundacji CHUSTKA. jest to fundacja wspierająca osoby żyjące i zmagające się z nowotworem. Została ona założona przez Joannę Sałygę. Sama zmagałąasię z nowotworem żołądka, który zaczął postępować, aż doszło do przerzutów na płuca, otrzewną, dosłownie wszędzie. Kobieta walczyła 2 lata. Zmarła w strasznych cierpieniach. Nie pozwólmy aby naszym bliskim przytrafiło się to samo! Nie pozwólmy na cierpienie.