31.01
To już minął rok. Minął za szybko... za szybko...
Ludzie mówią, nie przejmuj się, ból minie.
Jeśli nigdy nie stracili nigdy nikogo bliskiego, nie wiedzą jak to jest. W chwili śmierci bliskie Ci osoby, tracisz coś najcenniejszego. Czujesz... właściwie samemu się w tedy nie wie jak się czuje. Nic nie czujesz. W jednej chwili wszystko co miało dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie, traci je. Przed oczami stają Ci obrazy związane z Tą osobą. Nie możesz uwierzyć że ta chwila właśnie nadeszła. Jakby to był jakiś absurd. BÓL. NIEOPISANY BÓL. JAKBY KTOŚ ROZDZIERAŁ NA WSZYSTKIE CZĘŚCI TWOJE CIAŁO I DUSZĘ. Czas się zatrzymuje, czujesz się bardziej samotna/ny niż kiedykolwiek.
Kiedyś myślałam że zerwanie z miłością swojego życia jest największą tragedią. Myliłam się. Miłość, przychodzi, odchodzi i pojawia się następna. A śmierć? niedość, że czujesz ból,pustke,osamotnienie, to zdajesz sobie sprawę, że już NIGDY tej osoby nie zobaczysz, nie przytulisz, nie porozmawiasz z nią/ nim... Że nic już nie będzie takie jak kiedyś. Wszystko się zmieni. Nagle wszystko wokół Ciebie się zmienia. Ludzie, miejsca już wydają Ci się "nie takie". Wchodzisz do domu w którym mieszkała Ta osoba. Wchodzisz z nadzieją, że znowu Ją/Go zobaczysz. I to ukłucie w sercu kiedy sie okazuje że to tylko Twoje pobożne życzenie.
Kiedy umarłeś nie mogłam uwierzyć. W sumie nadal nie mogę. Byłeś mi kimś najbliższym na świecie. Byłeś dla mnie jak ojciec, przyjaciel... W jednej chwili w moim wszystko się zmieniło w moim życiu. Już nie jestem taką osobą jak kiedyś. Nie ma dnia żebym nie myślała o Tobie. I nie ma też dnia żebym nie uroniła choć jednej łzy. Wiem, że nigdy nie chciałeś żebym płakała, ale to silniejsze ode mnie. Codziennie na nowo odczuwam ten ból. Nigdy nie myślałam że nadejdzie ten dzień. Kiedy zachorowałeś na to cholerstwo powiedziałam sobie "aaahh mój dziadek jest najsilniejszy ze wszystkich, wygra to!" (...)
Wspominam wszystko co z Tobą związane. Nasze wspólne spacery jesienią kiedy wkopywałeś mnie w stertę liści, latem kiedy uczyłeś mnie jeździć na rowerze, zimą kiedy chodziliśmy na sanki, wiosną kiedy chodziliśmy z psem na spacery... Wspominam dnie które z Tobą spędziłam. Kiedy spałam w Twoim domu. Kiedy przychodziłeś po mnie do szkoły i kiedy wracaliśmy razem. Kiedy zawsze w moje urodziny przychodziłeś i podrzucałeś mnie do góry śpiewając sto lat... Kiedy byłeś ze mnie taki dumny kiedy zdałam maturą i dostałam się na studia.... Pamiętam......Zbyt wiele rzeczy pamiętam żeby móc zapomnieć. Pamiętam też szpital. Widziałam Twoja bezsilność, osamotnienie, cierpienie. Nawet wtedy kiedy przychodziłam do Ciebie jeszcze się łudziłam. Mówiłam Ci: "Dziadku dasz radę, musisz walczyć". 22 stycznia był Dzień Dziadka. Byłam u Ciebie. Patrzyłam w Twoje nieobecne oczy i chciało mi się tak strasznie płakać... Wtedy ty pogłaskałeś mnie po głowie, i powiedziałeś "Moja kochana..." Nigdy tego nie zapomnę. Cały czas mam w głowie to zdanie. Wyszłam, nie myśląc, że widzę Cię wtedy poraz ostatni.
Czasami żałuję, że nie byłam przy Tobie w TEJ chwili. że nie trzymałam Cię za rękę, że się nie pozegnalam, że nie spojrzałam ostatni raz w Twoje oczy i nie powiedziałam że Cię kocham.
Odeszłeś...
(...)
Teraz przeżywam każdym dzień z myślą że może istnieje to Niebo, i niedługo, bo niby tyle jeszcze lat a jakby jedna chwila, jeden dzień..że kiedyś się spotkamy i znowu będziemy razem. ;((
Kocham Cię Dziadku :*