- C-Czy znacie to uczucie, kiedy miłość waszego życia informuje was, i-iż ma kogoś innego i jedyne co może C-ci zaoferować, to przyjaźń ? Znacie takie uczucie ? No jeśli nie znacie, to proszę bardzo, macie tu-tutaj mnie, jako żywy dowód ! A wiecie co w tym wszystkim jest jeszcze najlepsze ? No to, że tak osoba jest tutaj z nami i stoi tam - pokazała palcem prawie, że upadając na David'a. - Nie, nie, nie lepsze będzie to, przygotujcie się.. - David podszedł do Brandon'a, szapnął mu pare słów na ucho, a ten kazał się mi i Tinie zbierać. Trzymał kluczyki od samochodu, a sam David ruszył w kierunku Carly. - On..jest..tutaj..ze..swoją..narzeczoną ! Czy to nie ws.. - monolog dziewczyny został przerwany, ktoś z gości, a najprawdopodobniej Tom zabrał ją z tamtąd. - Brandon gdzie ty nas ciągniesz ? Nie możemy tutaj zostawić David'a. - on nic nie mówiąc wyprowadził nas z tamtąd, wsiedliśmy do samochodu mojego narzeczonego, Brandon nie czekając na niego, ruszył z piskiem opon. - Możesz do cholery odpowiedzieć mi na pytanie ! - Jedziemy do domu, Allie. David nie chciał, abyście były świadkiem dalszej jej konwersacji i poprosił mnie o zabranie was stamtąd - wyjaśnił skupiając się na drodze. - Żartujesz sobie ze mnie?! On nie może zostać tam sam - podniosłam swój ton. - Może, bo tylko on może z nią porozmawiać i do niej przemowić, a twoja obecność by tylko pogorszyła sprawę - wyjaśnił i już miałam się odezwać, kiedy zrozumiałam, ze ma rację. Poczułam jak Tina mnie przytula do siebie, abym się uspokoiła, ale po mojej głowie szalaly tylko czarne scenariusze na temat David'a i Carly. Byłam cała w nerwach. Paparazzi czekali już pod naszą kamienicą, ale udało nam się przejść między nimi i dostać do mieszkania. Było chwilę przed ósmą, Tina robiła nam po herbacie i usiedliśmy w salonie, żeby zaczekać na David'a. Nie mogłam się na niczym skupić. Z jednej strony byłam na nią zła, ale z drugiej było mi jej szkoda. Wiem, że David nie miał złych zamiarów zaprzyjaźniając się z nią. Pomagał jej w trudnych chwilach po stracie ojca, zaprosił ją do teledysku, ponieważ była jego przyjaciółką. Oboje próbowali mnie uspokoić, ale jak mogłam się nie denerwować, nie wiedząc do dzieje się z moim narzeczonym. Co chwilę sprawdzałam telefon, ale na marne, bo nie było na nim żadnych nowych wiadomości, czy połączeń. Minuty mijały, a ja nadal siedziałam jak na szpilkach, z podkurczonymi kolanami, a Brandon i Tina starali się mnie tylko uspokoić, jednak na marne. - Allie, napij się herbaty, odreaguj, David da sobie radę - powiedział po raz kolejny w moją stronę Brandon. - Tego nie wiemy, Brandon. Boję się, że on znowu będzie się obwiał za jej zmianę lub nie będzie umiał jej pomóc, bo sam widziałeś w jakim ona jest stanie. Nie jestem na nią zła, bo wiem, że miała do tego prawo i nie będę jej za nic winić, tylko po prostu ona jest nadal jego przyjaciółką, a on nie może jej pomóc - wytłumaczyłam i mój kuzyn już miał się odezwać, kiedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi w których po chwili pojawił się mój narzeczony. Nie przyszedł do salonu, tylko od razu ruszył w kierunku swojego pokoju. Chciałam wstać i pójść do niego, ale Brandon zatrzymał mnie. - Daj mu chwilę ciszy, niech się uspokoi i pozbiera myśli. - przytaknęłam i usiadłam z powrotem na swoje miejsce. Miałam nadzieje, że zaraz wyjdzie, żeby podzielić się z nami wszystkim, ale tak się nie stało. Po godzinie, Brandon oznajmił, że jedzie odstawić Tinę do domu i niedługo wróci. Wstałam ze swojego miejsca i powolnym krokiem ruszyłam w kierunku pokoju David'a. Zapukałam, ale nie usłyszałam żadnego głosu po drugiej stronie. Nacisnęłam klamkę i wychyliłam głowę zza drzwi. - Mogę? - spytałam przed wejściem. Zobaczyłam jak David, który siedział na swoim łóżku, kiwnął głową, więc zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam obok niego. On mocno przytulił mnie do siebie, a na jego twarzy mogłam wyczytać smutek, co nie uznałam za dobry znak tego, co mogło się wydarzyć po naszym opuszczeniu klubu. - Ona jest w gorszym stanie niż sądziłem. Tom mi powiedział, że strasznie się zmieniła i nic nie chce jeść, wraca późno do domu i już w ogóle nie rozmawia z nikim o swoich problemach. Nie wiem co mam robić, znów próbowała mnie pocałować, ale w ostatniej chwili Tom ją powstrzymał. Chciałem z nią porozmawiać, ale ona zaczęła płakać. Prosiła żebym sobie wszystko przemyślał, żebym zastanowił się czy chce z tobą być, czy może znajdę jakieś inne rozwiązanie. Była pijana, a mnie zrobiło się jej strasznie przykro..nie wiem co mam robić. Byłam w kropce. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, jak mogę mu pomóc, czy pocieszyć, bo to wszystko było dla mnie trudne, a co dopiero dla niego. - Szkoda mi jej, bo jest naprawdę fajną dziewczynę i rozumiem ją, że może być na nas zła, zwłaszcza na mnie. Nie mam też jej za złe, że wtedy Cię pocałowała, bo mieliśmy dziwny okres, a ona nie wiedziała o naszym związku, ale myślę, że z czasem zrozumie to co jest pomiędzy nami i będzie wiedzieć, że to co jest między nami to nie kolejna przykrywka czy coś udawanego, ale coś poważnego, a teraz tak powiedziała, bo była pijana, a człowiek pijany zazwyczaj mówi to, czego nie powinien. - Zdaje sobie z tego sprawę, ale martwię się o nią. Przecież ja nie chciałem jej ranić, ani doprowadzać do takiego stanu. Wiem, że nie jestem idealny i popełniem w swoim życiu wiele błędów, ale nie miałem w planach zepsucia jej życia. - zmusiłam go to tego, aby spojrzał mi w oczy. - David, a czy ktoś planował, że kiedyś będziemy razem ? Nie. Ty tego nie wiedziałeś i ja również o tym nie wiedziałam. Gdyby ktoś się mnie wtedy zapytał, czy będziemy razem, to wyśmiałabym go. Każda rana, kiedyś się zagoi. Tina również potrzebowała czasu, żeby sobie wszystko ułożyć od nowa, więc dajmy Carly trochę czasu. Wziął głęboki oddech i ucałował mnie w czoło, przytulając mnie mocniej do siebie. - Boję się o nią - skomentował. - Wiem, tak czy tak jest twoja przyjaciółka i cieszę się, ze pomimo tego ty nadal ją wspierasz i nie odrzuciłeś jej. To jest wspaniałe i wierze, ze któregoś dnia i ona to zauważy i doceni. - Ja również mam taką nadzieje. Zależy mi na niej i będę się starał o to, żeby jednak wszystko wróciło do normy. - przytaknęłam i wtuliłam się w niego mocniej. - Obiecasz mi coś ? - zapytał po chwili, pokiwałam głową na tak. - Obiecasz mi, że nigdy nie zrobisz niczego głupiego, nawet jeśli będziesz pod wpływem alkoholu ? - Postaram sie nie zawieźć - chciałam złożyć pocałunek na jego ustach, ale on odchylił głowe. - Allie, ja mówię poważnie. Nie chcę, żeby potem były z tego nieprzyjemności. Ja się po prostu martwię. - Wiem i ja Ci mówię, że nie musisz tego robić, potrafię o siebie zadbać - wiedziałam, że obietnica to zbyt wiele, bo kiedy człowiek jest pijany, nawet nie myśli o tym co robi, a ja nie chciałam go zawieźć. Już wiele razy byłam ofiarą tego świństwa i wiedziałam, że nigdy nie przekroczyłam swojej granicy, jednak nie moglam obiecać mu czegoś, co mogło być wykonane nie samoistnie. - Kocham Cię Allie i nigdy nie wybaczę sobie, jeśli coś Ci się stanie. - Naprawdę nie musisz się o mnie martwić, jestem już duża i wiem, że dam sobie rade. - Obiecujesz ? - nigdy nie lubiłam składać obietnic, ale David zawsze był uparty i jeśli nie zgodziłabym się na to, nie dałby mi spokoju. - Obiecuję, że będę się starać. Jeśli ty również mi coś obiecasz... Spojrzał na mnie wyczekująco. - Obiecujesz, że nie będziesz się zadręczać dłużej tym co cię nie dotyczy, że nie będziesz za wszystko obwiniać siebie? - powiedziałam czekając na jego odpowiedź, nad którą się chwilę zastanawiał. - Tak, obiecuję - powiedział po chwili, a ja się do niego delikatnie uśmiechnęłam. - Dziękuję.
od autorki:
spontaniczna decyzja o notce, spoko.
jak się podoba? <3
DAVID - BIEBEER
JULIE - JUSTBEAUTIFULDREAM