Właśnie rozmawiałam z Alice i naszą nową profesorką, na temat nowego projektu, kiedy ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył mi oczy. W pierwszej chwili przestraszyłam się, ale zaraz poczułam perfumy, które tak uwielbiam i już wiedziałam, kto za mną stoi. - David, wiem, że to ty. - odsłonił mi wzrok, odwróciłam się, a on stał za mną z wielkim uśmiechem na twarzy i dwoma tuzinami róż. Nie wiedziałam co powiedzieć, poczułam, że zaczynam się rumienić. Bałam się odwrócić, żeby Alice, nasza profesor oraz reszta ludzi przechodzących korytarzem, nie zauważyła mojego zakłopotania. David wręczył mi róże, nadal się uśmiechając. - Co ty tutaj robisz ? No i za jakiej to okazji ? - Mówiłaś, że za 10 minut kończysz zajęcia, więc przyszedłem po Ciebie - uśmiechnął się szerzej. - Tak, ale jeszcze mam do załatwienia tylko sprawę z panią profesor - odpowiedziałam i wskazałam delikatnie na kobietę za mną, która nam się przyglądała, tak samo jak studenci, którzy przechodzili akurat korytarzem. - To będę czekał na Ciebie przed wyjściem i nie planuj nic na dzisiaj, zabieram Cię na kolację - pocałował mnie w policzek i z uśmiechem odszedł w kierunku wyjścia. Na twarzy Alice malował się głupi uśmieszek, a ja próbowałam udawać, że to nic wielkiego, ale czułam na sobie wzrok wielu ludzi. Czułam wypieki na twarzy, ale staram się tym nie przejmować. Dokończyłyśmy sprawę z Panią Profesor i ruszyłyśmy do wyjścia. - Allie, czy ja o czymś nie wiem ? - spojrzała na mnie znacząco, a ja próbowałam udwać, że nie wiem o co jej chodzi. Przewróciła teatralnie oczami, a ja się zaśmiałam. - Nie wiem o czym mówisz. - Oczywiście, że wiesz Allie i proszę Cię nie udawaj - tym razem, to ona się zaśmiała. Spojrzałam na róże, które wręczył mi David i poczułam miłe mrówienie w brzuchu. Nie spodziewałam się tego, myślałam, że znów zobaczymy się wieczorem, ale on będzie na tyle zmęczony, że nie będzie miał nawet ochoty obejrzeć ze mną filmu. - Jestem z David'em od dłuższego czasu, ale musiliśmy ukrywać nasz związek, żeby media nie zjadły nas żywcem. Zaskoczył mnie dzisiaj, nie byłam na to przygotowana, ale chyba naszedł czas, żeby podzielić się tym również z resztą świata. - Alice potakiwała mi i kiedy skończyłam, przytuliła mnie do siebie życząc szczęścia. Zrobiło mi się bardzo miło. Kiedy wyszłyśmy z budynku, David siedział na schodach i rozdawał autografy przechodnim fanką. Pożegnałam się z przyjaciółką i już po chwili odeszła w drugą stronę, a ja ruszyłam w stronę David'a, trzymając w ręku kwiaty od niego. Przywitałam się z fankami, które przy nim stały, a one uśmiechnęły się do mnie serdecznie i podziękowały za autograf, po czym z wielkim uśmiechem odeszły. - To wspaniałe jak bardzo możesz je uszczęśliwić przez mały gest - powiedziałam, a on złapał mnie w pasie i ruszyliśmy przed siebie. - Tak, cieszę się, że tak wiele osób mnie doceniło, nie spodziewałem się tego - odpowiedział, a ja tylko się do niego uśmiechnęłam. Pogoda w Nowym Jorku była dziś wyjątkowo ładna, wręcz idealna na spacer. Teraz spokojnie mogliśmy wyjść razem na ulicę, bez żadnych wątpliwości, czy nieprzyjemności. Nadal część fanów chłopaków mnie atakowała, bo uważali, że to moja wina, iż zerwaliśmy pomimo tego, że inne informacje znacząco to zaprzeczały. Zdjęcia Harry'ego w klubie wywołały wiele szumu na całym świecie i wszyscy się o to martwili oprócz nas samych, którzy tylko się cieszyli, że cała umowa skończyła się o wiele wcześniej. - Co to za zmiana planów? Mówiłeś, że idziesz dzisiaj do studia i wrócisz wieczorem. - Chciałem zrobić Ci niespodziankę, rzadko mamy okazje spędzać wspólnie wolny czas, a Tom dał mi dzisiaj wolne. Czuję się trochę przez to winny, więc jeśli nie masz nic przeciwko i masz ochotę spędzić ten wieczór ze mną, to zapraszam Cię na kolacje. Oczywiście, jeśli tylko masz ochotę i nie miała żadnych planów. - poczułam jak znów oblewam się rumieńcem. Każde słowo, które padało z jego ust sprawiło, że poczułam się wyjątkowo. Zaczął mi się przyglądać, czekając na odpowiedź. - Oczywiście, że chcę spędzić z tobą ten wieczór i nie musisz czuć się winny całej tej sytuacji. Przecież, to jest twoja praca. Brandon i tak spędza dzisiaj wieczór z Tiną u nas, więc nie będę mu przeszkadzać - David zaśmiał się. - Nie będziesz im przeszkadzać w czym ? - tak samo jak jeszcze chwilę temu Alice, przewróciłam teatralnie oczami i dałam mu kuksańca w bok. - Wiesz, że Cię kocham Allie ? - Wiem, ja Ciebie też - złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, nie obawiając się dłużej paparazzi, czy przechodniów, a kiedy się od niego odsunęłam, obydwoje się uśmiechnęliśmy. - Brakowało mi tego. Tej wolności i braku zmartwień, że ktoś nas zauważy - powiedziałam patrząc na niego. - Tak, wiem, że to zabrzmi samolubnie, ale Harry wykonał kawał dobrej roboty w tym klubie - zaśmiałam się, tak samo jak mój narzeczony. W jednej chwili nasze humoru od razu się zmieniły, kiedy przed nami pojawiło się kilku fotoreporterów, którzy robili nam zdjęcia i zadawali nam wciąż te same pytania, tylko tym razem dla nas miały one inną wartość. Dwie godziny później byliśmy już w drodze do restauracji. Po drodze musieliśmy jeszcze wejść na chwilę do mieszkania, abym mogła się przebrać i spakować kilka potrzebych rzecz na wieczór u David'a. Cieszyłam się na myśl, że nareszcie mamy dla siebie trochę więcej czasu. Oczywiście nie obyło się bez głupich komentarzy Brandon'a na temat tego, że mam na siebie uważać u mojego narzeczonego w mieszkaniu. Paparazzi śledzili każdy nasz krok, zaznaliśmy spokoju dopiero, kiedy znaleźliśmy się w restauracji. David zarezerwował stolik w głębi niewielkiej sali, która była urządzona w starym stylu. Usiedliśmy przy naszym stoliku, kelner podał nam karty dań oraz szampana. Kazał wzywać siebie, kiedy tylko coś wybierzemy. Podziękowaliśmy za miłą obsługę, a David zabrał się za otwieranie szampana. - Nie mają tutaj naszego ulubionego wina, ale nie martw się, pomyślałem o nim i czeka na nas u mnie. - Nie musiałeś się, aż tak bardzo poświęcać - powiedziałam w jego stronę, kiedy on nalewał nam szampana do kieliszków. - Owszem, musiałem. Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy, a teraz kiedy mamy taką możliwość, trzeba z tego korzystać - uśmiechnął się do mnie i uniósł kieliszek do góry, a ja zrobiłam to samo. - Za głupotę Harry'ego, dzięki której nie musimy już niczego udawać przed całym światem - powiedział i styknęliśmy ze sobą szklane naczynia, po czym wzięłam łyka słodkiego alkoholu. Po chwili wrócił do nas kelner i z uśmiechem na twarzy, przyjął nasze zamówienie, nie zadając więcej pytań. - Usiądziesz bliżej mnie ? - zapytałam. Chciałam czuć jego blisko i cieszyć się tym, jak najdłużej. Nie miałam pojęcia, kiedy kolejny raz nadarzy się taka okazja, żebyś mogli wspólnie spędzić wieczór. On szykuje się do trasy i ma masę prób, i sprawy związe z uczelnią, a ja studia, modeling i fundacje. Nic nie mówiąc, przysunął swój fotel bliżej mnie i ujął moją dłoń, delikatnie ściskając. Czułam, że ludzi skrycie nas obserwują, ale on, ani ja nie przejmowaliśmy się tym. W tym momencie liczył się tylko David. Po chwili kelner przyniósł nam zamówione przez nas posiłki, a my zjedliśmy je w ciszy, co chwilę wymieniając się krótkimi spojrzeniami. Nie potrzebowałam nic więcej do szczęścia. Mogłam w końcu pokazać się normalnie na ulicy z nim. Mogłam pokazać światu taką Allie, jaką skrywałam przez tyle miesięcy. Nie musiałam już nikogo udawać, co sprawiało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy. Kiedy skończyliśmy nasz posiłek, David zapłacił za kolację i kelner zaproponował nam wyjście tylnym wyjściem przez fotoreporterów, którzy już się czili za drzwiami. Złapałam David'a za rękę i on pociągnął mnie za sobą w głąb kuchni, gdzie ominęliśmy wszystkich, nie przeszkadzając im w pracy i już po chwili znaleźliśmy się ja zimnym powietrzu z drugiej strony budynku. - Dziękuje za ten wieczór - powiedziałam, ściskając jego dłoń i cmoknęłam go w policzek. - Jeszcze nie dziękuj, to dopiero początek - powiedział z uśmiechem i ruszyliśmy w kierunku jego samochodu, jednak zanim nam się udało do niego dojść, paparazzi nie dawali za wygraną i szybko do nas podbiegli. Nie puszczałam jego dłoni, wręcz przeciwnie. Ścisnęłam ją jeszcze mocniej i delikatnie się uśmiechnęłam, móc pokazać wszystkim prawdziwą mnie. Schyliłam głowę zawstydzona, a David przyciągnął mnie bardziej do siebie, abym nie potknęła sie o któregoś z naszych niemiłych 'przyjaciół', po czym otworzył przede mną drzwi do swojego auta i sam zajął miejsce kierowcy i ruszyliśmy w kierunku jego mieszkania. Fotoreporterzy ruszyli za nami, w swoich samochodach, nie dawali za wygraną. Nie rozumiałam takiego zachowania, przecież mieli już nasze zdjęcia, więc mogli dać nam spokój. Widziałam jak David mocniej ściska kierownice i zaczyna się denerwować. Od razu przypomniała mi się sytuacja z wakacji, a dokładnie dzień jego urodzin. Nawet w ten wyjątkowy dzień oni nie dawali spokoju, a stali się jeszcze bardziej nachalni. Mój narzeczony próbował panować nad emocjami i starał się skupić na drodze, aby nie doprowadzić do niechcianego wypadku. Kiedy dojechaliśmy pod kamienicę, w której mieściło się jego mieszkanie. Znów pomógł mi wysiąść z samochodu, ale tym byliśmy pierwsi i paparazzi nie zdążyli dojechać na czas.
ciąg dalszy w następnej notce
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika trustissues.
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24