kolejne z wczoraj, z lotniska.
Byłam dzisiaj rano na uczelni i chyba zaskoczyłam profesora, który nie spodziewał się mojej obecności i nie obeszło się oczywiście bez głupich komentarzy w moją stronę. Nie wytrzymałam i po prostu nakrzyczałam na niego, że nia ma prawa się wtrącać i nie ma prawa mi mówić co mam robić z moim życiem prywatnym. Po tym po prostu wyszłam z sali i z płaczem ruszyłam do naszego mieszkania. Nie płakałam przez niego, ale płakałam, bo myślałam o wyjeździe, o tym co się teraz dzieje i nie umiem się pozbierać. To ja zadecydowałam o tym, żeby to skończyć, ale jak myśle o tym, że to może być koniec na zawsze, kolejne łzy zbierają się w moich oczach.
Dzisiaj spotkanie z dziewczynami i chciałam je odwołać, ale może to pomoże mi zapomnieć o tym wszystkim i wiem, że muszę im wszystko wytłumaczyć, bo się martwią. Brandon nadal nic nie wie, ale chyba się domyśla i próbuje ze mną porozmawiać, ale ja tylko potrafię siedzieć zamknięta w pokoju.
od autorki:
kościoł, potem do Kasi na mały dzień kobiet i wrócę pewnie późnym wieczorem, więc
nie wiem czy zajrzę, ale jak ktoś ma hasło to serdecznie zapraszam! *:
DAVID - BIEBEER
JULIE - JUSTBEAUTIFULDREAM