nie mam żadnych jebanych huśtawek nastroju, ogarnijcie się!
Tak jak Anioły upadają
Tak ja zabłądziłęm na ścieżce światła
Wypełnia mnie tylko nienawiść
Albo raczej te resztki które z człowieka zostały
Jeśli tylko kiedykolwiek nim byłem
Bo tych czasów nie pamiętam
Ból to wszystko co tu znajdziecie
I tam Stoi On
przypomina mnie
Otoczony płomieniami
ten dym unoszący się w powietrzu znad drzew
Tak jak czarność serca leżącego na ziemi
Zniszczę go zanim wstanie świt
Nigdy nie chciałem pokazać że jestem lepszy od kogoś
Ale to są wymogi przetrwania w tym świecie
Zniszcze go i nie zostanie nic
prócz Ognia i spalonych drzew
Popiołów z którego powstałem ja i mój wróg
I to miejsce Gdy jestem sam
Przypomina mi o tym co się stało
Mój dom nie jest domem który
tak bardzo staram się odnaleźć
Samotność to jedyny towarzysz
Którego musze zniszczyć