szare niebo,szare chmury,szare gacie
nie moge wierzyć w to,że mi majtki poszaszały,choć w moim
życiu takie przypadki sa na porządku dziennym...
mama wsadziła do pralki moje białe koronkowe figi
razem z czarnymi skarpetami papcia
no i teraz mam szare gacie
znowu tłuke się sama po tej dolinie rozpaczy
żałuję,że nie mogę nikomu zrobic kocówy,ale nie mam
sie na kim wżywać.
oprócz Boga,kóry co prawda jest wszędzie,ale jest też niewidzialny
(poza tym ostatnią osobą,tóra próbowała zróbić kocówę Bogu,
był szatan,ale on wylądował po głowę w szambie
i z rozgrzanymi do białości mieczami w tyłku)
Ehhh dobrze chociaż,że mi pryszcze niewyskakują,ale z moim szczęsciem
pewnie lada chwila mnie niby obsypie...
rozmyślam o tym wszystkim leżąc na łożu boleści(Wy nazywacie to zwyczajowo łóżkiem)
jak to nudno mieć złamane serce..