OCZAMI CAROLINE :
Cała zdenerwowana na schodach. Mam ostatnie chwile żeby nacieszyć się tym miejscem, bo autokar zaraz przyjedzie. Czy chce wracać? Sama zadaje sobie to pytanie. Nie.. Nie chce wracać. Tutaj, na obozie , przeżyłam wspaniałe 10 dni, miałam przy sobie bliskie mi osoby, które są dla mnie jak siostry, poznałam dużo nowych ziomków i to był wspaniały czas. Nie chce wracać, bo wiem z czym będę musiała się zmierzyć po powrocie do domu. Nie odzywają się dalej, żadnych wieści. Anna usiadła obok mnie.
-Nie wiem co się stanie po powrocie -powiedziałam i wpatrywałam się w horyzont
-Ja też nie. Nie chce wracać. Tu było inaczej. Jedynym problemem było to ,że nie mam siły na trening. Wszystkie zmartwienia zniknęły
-Dokładnie. Dobra chodź do dziewczyn .
Poszłyśmy do pokoju , dziewczyny siedziały i też nie chciały wracać. Czemu wszystkie rozstania muszą być tak smutne? Boli nawet powrót z obozu, bo nie chce zostawić tych wszystkich ludzi. Ten obóz był oderwaniem od smutnej rzeczywistości . Autokar przyjechał , walizki zaniosłyśmy pod autokar i zajęłyśmy miejsca na tyle busa. Jaka była droga powrotna? Każda z nas włączyła sobie muzykę i siedziała cicho. Ogólnie nikt nie był w nastroju do żartów. Pamiętam jak jechaliśmy na obóz, każdy szczęśliwy. Po 2 i pół godzinnej podróży. Odstawili nas na parking. Czekaliśmy na rodziców. Razem z Anną i dziewczynami poszłyśmy się pożegnać z chłopcami i akurat przyjechali nasi rodzice. Przed 16 byłam w domu. Zadzwoniłam do Anny
- Siema. Wszystko tak jak się umawiałyśmy z Colinem i Chrisem, tak ? zapytałam dla pewności
- Yhym .
- Ok., Dobra , za pół godziny na dole.
Rozłączyłam się. Serce przyspieszyło swoją prace serca. Trenerzy byliby zadowoleni ,taka porządna rozgrzewka. Starałam się ratować myśli żartami, ale raczej wychodziły suchary. Telefon wepchałam do kieszeni spodenek , wzięłam bluzę i wyszłam przed dom. Usiadłam na schodach . Byłam zdenerwowana. Wybrałam numer do Joe, po dwóch sygnałach odrzucił. Napisałam do Colin`a
Joe chyba dalej jest zły. Wszystko się uda?
Po chwili odpisał :
Spokojnie . Pogodzicie się dzisiaj. ZOBACZYSZ ;)
Dodał mi wiary w siebie. Spojrzałam na godzinę. Za chwile Anna przyjdzie. Schowałam twarz w dłonie i zastanawiałam się jak to będzie. Czy wieczorem wrócę i dostanę sms-a ,,Śpij dobrze. Widzimy się jutro. Kocham Cię .''Czy przywita mnie kolejny smutny wieczór? To się jeszcze okażę . Nie chciałam do siebie dopuścić myśli , że dalej będzie źle. Postaram się. Postaram się naprawić do co zepsułam . Będę walczyć o to co kocham to były moje ostatnie myśli, bo właśnie obok mnie usiadła Anna
- Gotowa? -zapytała jakby bardziej siebie
Pokiwałam głową i powoli wstałam. Wzięłam głęboki oddech i razem z Anną, w milczeniu poszłyśmy na skate park. Colin i Chris mieli wyciągnąć tam chłopców. Czy im się udało? Telefon zawibrował w mojej kieszeni . Odczytałam sms-a . Wszystko gotowe. Czekamy na was ;*
- Colin napisał, że wszystko gotowe- poinformowałam Anne
- Yhym -odpowiedziała i zamilkła na chwile -Myślisz.. Myślisz, że się uda?
- Musi - chociaż przekonania a moim głosie nie było słychać.
W milczeniu pokonałyśmy drogę na skatepark. Kiedy widziałam sylwetki jeżdżących osób, serce przyspieszyło prace serca. Wymieniłam spojrzenie z Anną i podeszłyśmy do grupki chłopców. Ucieszyłam się na widok Joe, Mike`a , Colin`a i Chris`a i innych osób. Jednak to widok tej 4 najbardziej mnie ucieszył. Colin i Chris wyściskali nas. Wzięłam kolejny głęboki oddech i podeszłam do Joe