Ten moment gdzie oreinetujesz sie ze tak naprawde to jestes sam.
Zawsze próbujesz se radzić sam , a kiedy już wszystko cie wykańcza i chciałbyś uciec od tego gówna.
Uswiadamiasz se ze jestes sam.
Ze nie ma osoby do której mogłbyś uciec.
Nie ma osoby której moglbyś zaufac.
A siedzenie w domu zabija cie.
I właśnie ten moment zabija w tobie wszystko.
Po jednym? :D