Ten kolorowy, zdrowy, czerwcowy.
Napotkany niedawno, nocą spokojną i gładką.
On zwiewny, ulotny
A zjawił się niepostrzeżenie
A lekki jak wiatru tchnienie
A ciepły jak miłosne wejrzenie
Usiadł mi na ramieniu
kiedym to siedział w cieniu.
Popatrzył przemiłym wzrokiem,
po czym mrugnął pieszczotliwie
swym prawym do mnie okiem.
Przycupnął na mym kolanie
Urządził sobie "swoje śpiewanie".
Motylki stroją teraz do mnie swe
uśmiechnięte minki.
Stale się uśmiechają wręcz zacieszają
te widocznie tak mają.
I wychodzi na to że
chyba dobrze ze mną mają.
Fajnie jest jak zacieszają
Delikatny niczym na lazurowym tle
Srebrzysty jak rosa w porannym jasnym,
spokojnym śnie.
Ulotny jak chwila,
której się nie zapomina.
Piękny jak kwiat róży
który wschodzi po ulewnej burzy
który tępi ostrze kolców
który kwitnie na pięknej łące...