Dzień taki sobie.
W szkole okroopnie mi się dłużyło, do tego wciąż nie umiem niemieckiego na jutro.
Sam dzień dobrze rozpoczęłam, bo od pośladków z mel b, ale śniadanie było słabe. Po powrocie do domu zjadłam trochę za dużo lasagne ze szpinakiem, na szczęście była płaska, więc się nie opchnęłam.
A teraz taak okropnie nie chce mi się ćwiczyć, ale muszę. Do egzaminu niecały miesiąc, a do wakacji też niewiele czasu.
Na szczęście jeszcze tylko jutro i wolne! Tak, tak, tak.
BILANS
ś: 2 kromki megazdrowego chleba z pieczenią i ogórkiem i z konfiturą wiśniową bez cukru
2ś: gruszka, kanapka z tego samego chleba z łososiem i serkiem kozim
o: 3 kawałki lasagne ze szpinakiem
p: kawa, garść orzechów włoskich
k: banan z jogurtem naturalnym, kilkoma włoskimi i cynamonem
aktywność: mel b pośladki
No dobra, może jeszcze coś zrobię, muszę się przemóc!
Ćwicz, gruba pizdo, ćwicz!!!