A oto Ojciec i Matka sukcesu Góry Żar. Najpierw w natarciu była Magurka, która została zdobyta w godzinę a na następny dzień Kamieniołom. Zdobycie Magurki było historycznym wyczynem, gdyż nigdy wczesniej nie udało mi sie wyjechać na rowerze na jakikolwiek szczyt. Wjeżdżając na Magurkę udowodniłem sobie kilka istotnych aspektów o których wczesniej nie wiedziałem tzn. wiedziałem ale nie wierzyłem że potrafie z nich korzystać. Upartośc i determinacja w chwilach zwątpienia pomaga najbardziej bo kiedy siły odchodzą to mówisz sobie "obiecałem sobie i to zrobie" tak samo było u mnie, kiedy siły juz odeszły. Powiedziałem sobie "No stary jak teraz odpuścisz to juz nie wjedziesz na nią nigdy". Nacisnąłem na pedały i wjechałem.
Dzień drugi: kamieniołom. To było takie rozluźnienie pomiędzy Magurką a Żarem. Taka można powiedzieć przebieżka, spacer. Wjazd nie zajął zbytnio dużo czasu ale kolejny postawiony cel został zrealizowany. Teraz pora po Żarze na wspomniany Żywiec czyli kolejną przebieżkę pomiędzy Żarem a Czuplem/Białym Krzyżem,
Trzymajcie kciuki:)