photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 WRZEŚNIA 2009

..

 

Nie rezygnuj z nadziei, nie daj się ponieść rozpaczy z powodu tego, co się stało. Opłakiwanie tego, co nie wróci, co zostało stracone bezpowrotnie, jest najgorszą z ludzkich słabości.

 

 

Komentarze

shadowbabe www.TokioHotel-Fanclub.com.pl/projektloitsche.html
28/09/2009 17:14:11
klaremo Ja nie mogę ~! . !
Zaje.biste .! ; D
Ja jestm Pauline ; > je je je .!
A no i mam tylko angielski w szkole ;//
28/09/2009 15:12:03
beautifoulxnightmare boooże nie mogę!! zasrany Jost !! yhhh
booski odcinek i czekam na następny ^^
27/09/2009 18:25:43
lovexisxdeadxth Piękne i smutne zarazem...
Zakazana miłość... yhhh...


czekam na nastepną część ;D ^^
27/09/2009 16:10:48
lassmichlaufen kurde, kto idzie ze mną wjebać Jostowi? xD
Nie będzie sie wpierdzielał miedzy Paule i Billa, helou!
ale oni będą razem, nie?
i tak będą, muszą xD
jaaaa, ale mnie wciągło to opo ^^
;**
27/09/2009 14:19:38
dlugajackson Super O_o ;D
27/09/2009 13:49:36
fraumonsun jenyyyy;o
normalnie jak zaczarowana siedze i to czytam;p
przepiekne pisz dalej;***
27/09/2009 13:06:59
wiki230791 ohh glupi Jost wszystko popsul. I biedny Billus... tak mi przykro :( dlaczego ona posluchala tego dupka? i czemu powiedziala Billowi, ze go nie chce chociaz chce? Ehh zrozum tu kobiete :P


Dziękuje, staram sie pisac o tym co czuje... fajnie wiedziec, ze sa ludzie, ktorzy mysla podobnie :)
27/09/2009 12:09:08
malwek cudnie ^^
27/09/2009 11:55:12
tokyohotel Siedzieli naprzeciwko siebie w pokoju, nie musieli nic mówić, wystarczyło, że są razem. Puściła jego dłonie i zakryła twarz rękoma.
-Chcę z Tobą porozmawiać.- Nie patrzyła na niego. Bała się jego reakcji.
-Bo pomyślę, że chcesz ze mną zerwać.- Nerwowo podniosła wzrok i przeniosła się na jeszcze ciepłą kanapę…-Dlaczego?
-Bo tak będzie najlepiej.
-Nie rozumiem. – Podniósł głos i gwałtownie wstał. –Powiedz mi prawdę. –Ukucnął przed nią i patrząc głęboko w oczy wypowiadał kolejno słowa.
-Chciałem, a raczej myślałem, że … nam się uda. Może to głupio zabrzmi, ale strasznie mi na Tobie zależy. Ja się zakochałem Pauline, już od pierwszego wejrzenia. Zmieniłaś cały mój świat…
-Właśnie, zmieniłam. Nic nie robię bez powodu.- Targały nim emocje, których nie potrafił opanować. –Bill-Wstała i skierowała się do drzwi.-Robię to dla Ciebie. –Chciała wyjść, ale chłopak szybko ją zatrzymał. Dobrze widział łzy w jej oczach, dlatego coraz mniej rozumiał z całej tej sytuacji.
-Nie możesz robić tego dla mnie. Ja bez Ciebie to…nie dam rady.
-Potrzeba czasu.
-Nie pozwolę Ci tak po prostu odejść. –Wtulił się w nią mocno tak, aby nie mogła uciec. Oboje mieli załzawione oczy, oboje cierpieli. Pauline odczekała chwilę i wyswobodziła się z jego ramion i szybko wyszła z pokoju. Drzwi windy się zamknęły, a dziewczyna cierpiała i nie szczędziła łez.
-Marry?- Odezwała się, kiedy zobaczyła, jak siedzi skulona na końcu korytarza. Z każdym krokiem uświadamiała sobie, że dziewczyna płacze. –Był u Ciebie ten bydlak?- Potaknęła głową, a Pauline już nic więcej nie mówiła, usiadła obok koleżanki i zaczęła płakać. To wszystko było za trudne.


Nie patrz wielce w przeszłość, która przeminęła i nie zawracaj sobie głowy przyszłością, która nie nadeszła. Żyj teraźniejszością i spraw, by była warta wspomnień.


Gdy już o tym wszystkim na chwilę zapomniała, myśli o nim wracały ze zdwojoną siłą. Pauline zamknęła się w sobie. Dlaczego to tak boli?
-Marry…- Szturchnęła ją, bo ta zastygła w miejscu. I po chwili zsunęła się na ziemię. –Marry!- Teraz już jej głos był donośniejszy, podbiegła do przyjaciółki i zaczęła ją lekko potrząsać. Nic. Zbiegła na sam dół i drżącymi rękoma wybierała numer pogotowia.
-Halo! Moja przyjaciółka zasłabła, proszę natychmiast tu przyjechać. –Wcisnęła telefon recepcjonistce i kazała, by podała dokładny adres, sama udała się na górę, by zobaczyć czy Marry nadal oddycha.
Po niecałych 30 minutach obie znalazły się w szpitalu. Pauline chodziła bezczynnie po szpitalnym korytarzu i próbowała dowiedzieć się o stanie przyjaciółki, nikt nie chciał jej udzielić informacji, albo nie miał czasu. Z daleka dostrzegła automat z gorąca kawą. Na chwilę odeszła od Sali, w której leżała Marry i udała się po kawę. Włożyła pieniądz i czekała na napój.
-Gdzie ona jest? –Ktoś od tyłu złapał ją za ramię wylewając całą zawartość kubka na bluzkę. –Sorry!
To był Gustav, w lekkim szoku zaprowadziła go pod pokój i w milczeniu czekała na jakąś wiadomość od lekarza.
-Dlaczego to zrobiłyście? Obie w tym samym momencie, no powiedz?- Spuściła wzrok i przebierała palcami spoglądając w głąb korytarza.
-Z dziewczyną jest wszystko dobrze, straciła przytomność. Powinna teraz wypoczywać, zemdlenie nie było spowodowane żadnym czynnikiem wewnętrznym. Myślę, że to chodzi o jakieś sprawy prywatne…-Oboje spojrzeli na siebie i Gustav pokręcił lekko głową. –Można do niej wejść, zapraszam.
-A czy zostanie wypisana?
-Tak, ale zostanie jeszcze na noc na obserwację. Jak nie będzie żadnych powikłań z rana zostanie wypisana. –Pauline spojrzała się na drzwi, które teraz już zostały zamknięte. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się czy nie wejść do nich, lecz kiedy zobaczyła na horyzoncie kruczoczarne włosy zdesperowana usiadła.
-Boże, jak się cieszę! Tak się bałem.- Bez najmniejszych pohamowań przycisnął ją do siebie i odetchnął z ulgą. Dziewczyna uległa. Poczuła silne ukłucie i poczuła, jak przed oczyma robi jej się ciemno, nie reagowała na żadne bodźce. Po chwili jednak doszła do siebie, wyszła przed szpital oczekując obecności Czarnego.
-Źle się czujesz?! Jesteś cała blada. Chodź, pójdziemy do lekarza.
-Nie Bill, odwieź mnie do hotelu. – Wyciągnął z kieszeni kluczyki i podszedł do niej obejmując ją i całując delikatnie w czoło. Przez jej usta przebiegał cień uśmiechu.
Pauline usłyszała jakieś donośne krzyki i rozejrzała się dyskretnie, a w oddali zauważyła tłum fanek, które z każda sekunda były coraz bliżej upragnionej gwiazdy. Oboje spojrzeli na siebie spanikowani i zanim zdołali zrobić jakikolwiek krok tłum otoczył ich z każdej strony blokując ucieczkę. Na twarzy fanek pojawił się grymas niezadowolenia, nie mogły uwierzyć, że ich idol spotyka się z jakąś modelką. Niespodziewanie zbiegły się media, które jak widać czaiły się już od dłuższego czasu.
-To Twoja dziewczyna?
-Nie, nie jestem jego dziewczyną. –Pauline wzięła sprawę w swoje ręce i sprostowała sytuację. Bill chwycił ją ostatecznie mocno za rękę i wyprowadził z tłumu ogłupiałych ludzi. Teraz nie rozumieli już nic. Każdy się przekrzykiwał, same wrzaski, światło wydobywające się z aparatu, które oślepiało oczy i uniemożliwiały dobrą widoczność. W końcu wsiedli do samochodu i ruszyli. Po niecałych 15 minutach znaleźli się w spokojnym, odludnionym miejscu.
-A teraz powiedz mi wszystko Pauline. Nie uciekniesz mi teraz już nigdzie.
-Ja już Tobie wszystko wyjaśniłam.
-O Jezu, chce znać prawdę. Skoro mnie pragniesz, to coś jest nie tak. Marry zerwała z Gustawem zostawiając go z taką samą nijaką odpowiedzią, coś tu nie pasuje. – Powiedział patrząc gdzieś w dal. Oparł się o maskę samochodu i spojrzał na stojącą niedaleko dziewczynę.-Ktoś Cię zmusił?- Chwilę się zawahała i zastanawiała się, jakich słów użyć.
-Posłuchaj… Świat ludzi sławnych jest naprawdę nieźle pokręcony. Nie spodziewałam się, że zakocham się w Tobie, myślisz, że mnie jest łatwo? Czasem jednak warto posłuchać innych, dla dobra tych, których się kocha i naprawdę uwierz mi…kurde Bill. –Widział, jak w kąciku oka zbierają się łzy. Chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie, tak, że stali naprzeciwko siebie. Stykali się czołami, brzuchami, udami …
-To David Jost?- Wyswobodziła się z jego ramion.
-Nie.- Odburknęła. On już wiedział wszystko.
-Wsiadaj.- Powiedział, a ona zrobiła, co kazał.

Zatrzymał samochód i bez słowa wyszedł i skierował się w stronę jakiegoś budynku. Pauline jeszcze przez chwile siedziała, ale kiedy Bill był dość daleko, dogoniła go, by dowiedzieć się, co knuje.
-Bill do cholery! Odpowiedz mi, co ty robisz.- Szarpnęła go dość mocno za ramię, ale nie zareagował. Szedł twardo przed siebie. Kiedy zobaczył, że dziewczyna ni dotrzymuje mu kroku wejrzał się do tyłu i cofnął się po nią. Teraz oboje już szli za rękę wchodząc do nieznanego jej dotąd budynku.
-Chcę rozmawiać z Davidem. – Powiedział do jakiejś kobiety. Wskazała palcem, w którym pokoju jest i odeszła.
-Ja nigdzie nie idę, Bill to nie Jost! –Zatrzymał się i spojrzał się na nią oczekując wyjaśnienia.-To,…bo... Ja nie wiem, dlaczego oni zerwali.
-Oni mnie nie obchodzą. O co tu w tym wszystkim chodzi?
-Nie chcę z Tobą być. –Wydusiła z siebie po chwili namysłu.
-Co?
-Daj mi spokój. –Odwróciła się napięcie i ruszyła przed siebie. Bill stał i nie mógł uwierzyć w jej słowa, które tak strasznie go zabolały. Wbiła nóż w jego serce. Czarnowłosy wreszcie wrócił do samochodu, jechał szybko, wciąż rozmyślając o całej sytuacji. Nie zwracał uwagi na wiatr rozwiewający jego włosy. Nagle jeszcze bardziej za tym wszystkim zatęsknił, jeszcze bardziej chciał, by było jak dawniej. Te wszystkie już uspokojone emocje na nowo odżyły, w końcu doszedł do wniosku, że jej nie odpuści, że musi być mężczyzną i zrobić wreszcie właściwe kroki.
Pauline stała na przystanku i wyczekiwała swojego autobusu. Ciągle jej myśli krążyły wokół Billa. Wiedziała jedno, że musi to wszystko zakończyć dla jego dobra.
Zmęczona i ze szklanymi oczyma wróciła do hotelu. Bez życia otworzyła drzwi i rzuciła się na łóżko. Od razu zasnęła.

27/09/2009 11:54:44