na samą myśl, że jutro musze iść do szkoły i znowu sie tam męczyć, to aż mi sie na bełty zbiera.
kurde, jest coraz lepiej, tylko że strat, których narobiłam w tak krótkim czasie, nie da się odbudować.
starałam się i ciągle będe sie starać, bo nie wyobrażam sobie takiego beznadziejnego życia i tej dupiatej myśli.
' z kim sie zadajesz, takim sie stajesz ' - to jest przenośnia do mojego życia, bo zmienić sie na gorsze, jest łatwo.. ale to naprawić, jest już gorzej.
to jest gorsze niż szkoła, ale na pewno nie silniejsze ode mnie !
ja już nie mam siły na nic, ale nie na odbudowanie przyjaźni.. nie na przepraszanie ludzi, którzy w tym momencie są mi potrzebni najbardziej.
to że ja juz dawno sie poszłam jebać i dla nikogo nic nie znaczę, to nie znaczy, że dla mnie już wszyscy stracili sens.
nie jednokrotnie już przekonałam się, że przyjaciele są tylko jedni, którzy zawsze przyjaciółmi będą.
wzloty, upadki, gorsze chwile, czy lepsze.. tak jest wszędzie i nie da sie tego uniknąć.
w takich przypadkach trzeba mieć siłe, dobrą wole i same dobre myśli !
ja takie mam, bo dla takiej jednej osoby,która staje za Tobą murem, jest warto wiele poświęcić.
nie poddam się, chyba, że powiesz mi ' spierdalaj ' .