Rozdział pierwszy to sterta najbardziej beztroskich chwil w życiu, kolorowe wstążki, zabawki i światełka na choince, prawdziwie rodzinne wakacje, dom wypchany nie pieniędzmi, a miłością, pierwsze przyjaźnie, dobre oceny, królowanie jednej jedynej jedynaczki.
Rozdział drugi mówi o wkraczaniu w wiek coraz większej świadomości samego siebie, swoich potrzeb, ambicji, kierunków myślowych, fascynacji nowo poznaną muzyką, szukaniu ludzi jak najbardziej zbliżonych do własnego JA. Pure mind, główka jest czysta, otwarta na piękno przyrody, świata, filozofię innych. Umysł chłonął wszystko jak zajebiście duża gąbka.
Z pewnością jest to piękna historia obiecująca dobrobyt u boku idealnego metafizycznie osobnika płci przeciwnej, pełna uśmiechu, ciepła, beztroski i obiecujących, wyidealizowanych, aczkolwiek możliwych planów na przyszłość. Dom pełen miłości zamienia się w puste pokoje, w których głuchym echem odbija się każdy powzięty krok.
Rozdział trzeci to pewnego rodzaju demoralizacja, deprawacja samego siebie. Opisany jest tu czas wspinania się po rozgałęzieniach drzewa "Pierwszej Próby", czyli inaczej mówiąc pierwszy alkohol, doba z dala od domu, pierwsza poważniejsza impreza, paczka idealnych znajomych, pierwszy koncert, dym, stosunek, lufa, stan poza świadomością. Poczucie bezpieczeństwa w tym rozdziale znacznie różni się od poczucia bezpieczeństwa w rozdziale pierwszym i drugim, życie nabiera zastraszającego tempa. Wszystko ulega zmianie, echo odbija się od ścian głośniej i głośniej, nasilający się huk wierci w głowie coraz to głębszą dziurę, a odległość paru tysięcy kilometrów pogłębia pustkę w obijającym się wewnątrz klatki piersiowej narządzie.
Rozdział trzeci przechowuje dawkę wielu nowych doświadczeń, zachowań i przemyśleń.
Life-book wzbogaca się właśnie o kolejny rozdział, w którym zwrot przekracza 180 stopni, a świadomość samego siebie gubi się gdzieś po drodze. Wszystko jest nowe, obce, nieprzewidywalne.
Mimo, że harmonogram w stylu codeine-ephedrine-mephedrone-mary jane-green tea działa bez zarzutów, każda sytuacja jest tak nieelastyczna. Wszystko w rozdziale czwartym jest podane na pięknie zastawionym stole, zdobionym talerzu, pod posrebrzaną, piękną pokrywką, która od wewnątrz jest zardzewiała.
Konsumpcja najdroższymi sztućcami rozpoczęta, Bon Apetit Pato!
dystymiczne noce, dystymiczne dni, dystymiczna droga, a na drodze my
dysthymia, hysteria, paranoiaaaa, my lady
Inni zdjęcia: 2025.5.7 xxtenshidarkxx... itaaanSkiing quen... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24