Czyżby czas na kolejną przemyśleniową notkę? Chyba muszę założyć jakiegoś bloga, bo to tutaj jest jednak zbyt popularne. Nie wiem co się ostatnio dzieje ze mną i z tym wszystkim. Naprawdę chyba potrzebna mi jednak ta szkoła, bo wtedy mam cały dzień jakoś wypełniony Kurczę, chwila spokoju, chwila na odetchnięcie pełną piersią, a ja już mam setki głupich myśli. Budzę dię w nocy z głupimi pomysłami, ale każdy z nich boję się zrealizować, a może raczej nie chcę. Nie można żyć wspomnieniami - myślę, Tinucha czas się ogarnąć. Zawsze daję z siebie wszystko, daję SIEBIE innym, tym, któzy są dla mnie ważni. Ale czy zwyskuję w zamian tyle samo? Bo mam wrażenie, że powoli się wypalam, ze tym razem nie wsytarzy chwila odetchnięcia podczas choroby w domu, a potrzeba tutaj jakiegoś Lucienia, a może nawet Irlandii, nie wiem.. Nie wiem czego chcę, ale czy kiedykolwiek wiedziałam? Po wakacjach, na początku roku szkolnego - tak, wtedy wiedziałam. Wtedy zaczęłam zmnieniać się w zimną sukę, a przynajmniej miałam takie wrażenie, pokazywałam wszystkim, że mogę mieć każdego, mogę mieć wszystko to, czego chcę. Przede wszystkim pokazywałam to jemu. I myślę, że udało mi się osiągnąćto, czego chciałam, ale nie jestem pewna czy ten efekt działa tak długo, bo chyba znowu brakuje mi pewności siebie. Potrzebuję jakiegoś kopa pełnego motywacji, bo mam wrażenie, że baprawdę zaczynam się wypalać i to ostro. Może gdybym stosowała się chociaż do części rad, jakie daję innym byłabym jaszczęśliwszą osobą na Ziemi. Ale w sumie chyba jednak wolę wersję taką, jaka jest teraz, czyli dość dogłębne ukrywanie uczuć, a idzie mi to całkiem nieźle. ;)