Moja lasencja, królowa!!!!
Mój wysportowany ideał...
Od wakacji schudłam ;>
Szok!
teraz jest 179/ 75,6
Zdziwiłam się lekko, no ale doobra...
Było dużo sportu, może dlatego.
Ostatnimi czasy ogólnie dużo jakiś fast foodów( pizza, kurczakburgery, cola)
Trzeba się poprawić. ;>
W święta obżarstwa nie będzie, bo nie mam weny na obżeranie ostatnio.
Tak się trochę, psychicznie wyleczyłam, ale tylko trochę. Nadal mam na bani skoro tutaj piszę.
Zamierzam chudnąć dalej i myślę, że przestanę przy 65. Uwierzcie mi przy moim wzroście i budowie to wystarczy, nie chcę mniej.
Przy 65 wyglądam jak blond boginii <hihihi>
Wczoraj przydarzyło mi się coś niezwykłego...
Jest u nas chłopak w klasie, któremu się podobam. Lecz nie jest on zwykłym chłopakiem, on jest geniuszem, wiecie zupełnie inny tok myślenia, wie bardzo dużo ciekawych rzeczy o świecie, nie jest kujonem, to po prostu pasjonat wiedzy, bardzo specyficzny.
Myślę, że jest mną zauroczony. Składał mi wczoraj życzenia to złapał mnie za rękę, i przez cały swój wywód ją trzymał, delikatnie głaskał, muskał, ja tak powoli ją zabierałam, bo czułam się dziwnie, a on nadal ją delikatnie trzymał. W końcu pozwolił mi ją zabrać.
Czułam się jakbym była w XVIII wieku, gdzie taki gest byłby równoznaczny z uprawianiem seksu ale takie działania są w Jego stylu. Najgorsze, że on mnie w jakiś sposób pociąga, ale wiecie, to nie jest to ,,dobre" pociąganie.
Nie chcę go ranić, ale cały czas sprowadzam go na ziemię, opisując mu model mojego ideału( tak, rozmawiamy na takie tematy ;>), którym on nie jest. Widzę ten smutek w jego oczach...Straszne, gdyby był jakimś innym chłopakiem, to pewnie bym go niechcący wykorzystała i niechcący zostawiła...