"upłycając smutek upłycamy również szczęście"
no sama już nie wiem.
Dopiero niedawno zaczęłam zauważać drobne i piękne rzeczy zwykłego dnia i jestem przez to szczęśliwszą osobą. Zagrzebując się trzy lata temu w smutku nie potrafiłam ich dostrzec, co jeszcze bardziej pogłebiało mój stan.
Tylko nie wiem, czy dostrzegałam to piękno dlatego, że po prostu w wakacje podróżowałam i widziałam dużo nowej, innej estetyki. Jesień w Polsce przecież też jest ładna, ale to moje szczęście z lata gdzieś się zgubiło. Jak co roku, tylko że w tym spadam z wyższego stopnia samozadowolenia. Może dlatego czuje większą różnicę.
Pomimo tego staram się być dobrym człowiekiem i pomagać innym, bo wierzę, że karma wraca. I fajnie jest być docenionym. Miło poczuć, że jest się komuś potrzebnym i bardzo się pomogło, poświęcając i dając dużo z siebie.
i dziwnie jest dojść do wniosku, że jednak się kocha, tylko nie w taki sposób, w jaki myślałam, że jest potrzebny. i zauważa się to dopiero po takim czasie i w takich okolicznościach.