Życie pisze różne scenariusze. Często mamy wrażenie, że to właśnie Nam trafił się najgorszy z możliwych. Kłótnia z partnerem, zła ocena w szkole, poprawka egzaminu, rozwód rodziców, śmierć bliskiej osoby, utrata zdrowia - każdy z tych powodów sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, dlaczego to spotyka mnie, a nie kogoś innego? Dlaczego to ja ciągle mam jakieś problemy, a inni cieszą się życiem, imprezują i sprawiają wrażenie jakby nigdy niczym się nie przejmowali. Zadajemy pytania, jednak nie otrzymujemy żadnej odpowiedzi. Mamy wrażenie jakby Nasze życie z minuty na minutę co raz bardziej dotykało dna. I co robimy? Próbujemy się ratować? Nie. Zamykamy się w pokoju, nie chcemy z nikim rozmawiać, jedyne co byśmy robili to leżeli bezczynnie na łóżku i gapili sie w sufit, bo już nawet nie mamy siły płakać. Przyglądamy się temu, jak Nasze życie zaczyna tracić sens. Jak rzeczy, które jeszcze tak niedawno Nas cieszyły przestają mieć znaczenie. Nasi nabliżsi starają się jak mogą, żeby tylko zrobiło Nam się lepiej, lecz my odrzucamy ich pomoc. Zamiast dziękować, ranimy ich.. Bo "co Oni mogą wiedzieć?", "to mi jest źle", "ja cierpię, a Ty nawet nie wyobrażasz sobie co to znaczy, jak życie się przekręca do góry nogami". Oni nadal próbują, a Ty nadal ich ranisz. Osobom, które kochasz mówisz, że nie chce Ci się z nimi gadać, że mają wypier*alać i zostawić Cię w spokoju. Z przyjaciółmi, z którymi kiedyś potrafiłeś gadać godzinami, teraz nie masz o czym rozmawiać. Zamykasz się. Zaczynasz rujnować sam siebie. I wtedy zaczynasz się zastanawiać co się właściwie z Tobą stało ? Gdzie jest ta otwarta, zawsze uśmiechnięta osoba, która potrafiła większość znajomych wyciągnąć z dołka. A teraz? Kiedy to My trafiliśmy na gorszy epizod w Naszym życiu, pozwalamy sobie upaść i nie próbujemy w żaden sposób podnieść się? Cholera. Dlaczego pozwalamy na to, żeby życie umykało Nam przez palce. Przecież nie mamy wpływu na wszystkie rzeczy, jakie Nam się w życiu przytrafiają, ale możemy poprawić chociaż te, które są od Nas zależne. Możemy cieszyć się życiem mimo tego, że nie jest to Nasze życie z przed roku, mimo tego, że tak dużo sie zmieniło i tak dużo przecierpiało. Ale przecież życie się nie skończyło. Bliscy, którzy byli nadal są, choć byliśmy tak nieznośni. Trzeba nauczyć się cieszyć z najmniejszych drobiazgów, bo właśnie one sprawiają, że człowiek ma po co budzić się każdego ranka i walczyć z wszystkimi przeciwnościami, jakie napotyka na swojej drodze. Musimy nauczyć się walczyć o własne życie i zacząć je doceniać. Musimy najprościej na świecie nauczyć sie pokory.
"Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego."