I znów kilka dni nieprzerwanego płaczu, użalania się nad sobą. Jestem ofiarą własnej głupoty i słabości. Nie, nie uciekłam od Was, dziewczyny, wszystko dobrze z moją wagą. W końcu musiała stanąć, były dramaty, ale nie przytyłam. Na połowinkach niby dobrze, noale... Mogłoby być lepiej, wódka z gwinta w damskim nie satysfakcjonowała mnie w pełni.