PANIE I PANOWIE:
Tym wszystkim, którzy we mnie wątpili, od dziś mogę śmiać się w twarz. Domyślacie się Państwo, że chodzi o szukanie stancji. Dociekliwym opiszę, jak to szukanie przebiegało.
Pobudka we wtorek o 4 rano, wyjazd godzinę później wraz z laptopem, Wrocław - ok. 11:30. Najpierw sprawdziliśmy czy są jakieś fajne ogłoszenia w gazecie. Wnioski: żen, tandeta i strata pieniędzy (na szczęście gazetę przeglądnęliśmy przez jej kupnem, dzęki czemu zaoszczędziliśmy parę złotych).
Następnie udaliśmy się do 2-óch McDonalds'ów w poszukiwaniu neta (tzw. hot spot), ale nie było.
No to udaliśmy się na politechnikę, swoją drogą pełno tam ludzi bo trwa kolejna rekrutacja, i tam był net (o czym wiedzieliśmy już wcześniej). Strona z ogłoszeniami stancji, kilka telefonów wykonanych i ruszyliśmy obejrzeć pierwszą stancję. Piechotą, bo miasto rozkopane, korki itp, itd. Na dojście mieliśmy max godzinę, bo babka śpieszyła się do pracy. No to ruszyliśmy szybkim tempem, na szczęście daleko nie było - 30 minut piechotą z politechniki. Po drodze jeszcze jeden telefon, bo jak już byliśmy na właściwej ulicy, to nagle nam zginęła i zamieniła się w inną. Dopiero potem się okazało, że poszła jakoś w bok i w sumie ulica ma 2 nazwy, bo blok ma tabliczkę "Rybacka 2", ale tak naprawdę jest na Zachodniej (i NIE jest to blok stojący na rogu dwóch ulic). Więc mieliśmy prawo do wykonania jednego telefonu.
Umówiliśmy się z babką pod kościołem, i przy spotkaniu szok: babka okazała się dziewczyną starszą ode mnie o 2 lata (ja z ogłoszenia w necie wywnioskowałam że jest to kobieta w średnim wieku wynajmująca 1 pokój). A więc jakieś pozytywne zaskoczenie.
Weszliśmy do bloku (dziewczyna bardzo rozmowna, super i w ogóle), 2 piętro, podwójne drzwi (normalnie jak w filmach amerykańskich) i jesteśmy w małej kawalerce, 2 pokoiki z czego jeden połączony z kuchnią, malutka łazienka z prysznicem (taka jak u nas na dole), mieszkanie bardzo ładne, okna nie wychodzą na ulicę, po prostu ekstra. Tylko neta trzeba załatwić normalnego. Kolejny szok - cała kawalerka dla wynajmujących.
Po krótkiej rozmowie dziewczyna zgodziła się mnie przygarnąć .
Cała kawalerka na 3 osoby włącznie ze mną.
470 zł miesięcznie ze wszystkim.
Same studentki, bez wynajmującej rodziny, babć i bachorów (bo kawalerka należy do siostry jednej z dziewczyn).
W każdej chwili mogę się tam wprowadzić albo rozwiązać umowę.
Miłe towarzystwo, tanizna (całe mieszkanie na 3 osoby za takie pieniądze??? W takim mieście???), elastyczna umowa, bez żadnych kaucji (dochodzących do nawet ponad 2 tysięcy), ciche osiedle 15 minut spacerkiem od Starego Miasta, 3 minuty do przystanku tramwajowego, minuta do autobusowego...
...i, co najważniejsze: BEZ żADNYCH KASTINGóW!!!
Pierwsze mieszkanie, jakie obejrzeliśmy. Ogłoszenie aktualne 30 minut (jak tylko pojawiło się w necie ruszyliśmy je obejrzeć, w trakcie naszej wizyty było kilka kolejnych telefonów od chętnych osób). Jechać przez pół Polski żeby trafić akurat na tą ofertę.
Ale wierzę wam że trudno o stancję. Ta dziewczyna też opowiadała, że niektórzy to nawet garaże wynajmują, tak są zdesperowani...
Ale to już mnie nie dotyczy.
ps. Po prostu trzeba być na miejscu. No i być w CZEPKU URODZONYM .