A dzisiejszy wpis dla odmiany zacznę od narzekania... BOOOOOŻEEEE JAKI UPAAAAAAŁ!!! Słońca nie ma, a człowiek się poci, umiera i w ogóle... Szok! Nie ma czym oddychać itd. :( Niewytrzymam no! W nocy też spać nie można... Jaka lipa.
Dziś niedziela, jak zawsze nudna. Nie chodzisz do szkoły, masz wakacje, co dzień wolne, a i tak wiesz, że w niedziele jest właśnie niedziela. o_O To jest chore. Wstałam około 10, coś takiego.. Nie pamiętam dokładnie... Pierwsze co, musiałam iść pod wodę... Później dopiero przez jakąś godzinkę mogłam funkcjonować. To tak... Od samego rana tak co 30 min chodzę do lodówki, otwieram ją po czym zamykam, przystaję na chwilę w kuchni, znów ją otwieram pije mleko i zamykam lodówkę... Siedziałam cały dzień przed kompem, głowa mnie bolała już od tego siedzenia i od tej duchoty. Już nie wiedziałam co mam robić. Czy leżeć, czy siedzieć, czy stać, czy fruwać. -,- Troche popatrzyłam na rybki w ciągu dni i oświadczam gdyż za jakieś 6 tygodni, może prędzej, bede miała pierwszy poród. :) Potem tak wieczorkiem, gdy się troszkę ochłodziło, wyciągnęlam mame na spacer. Poszłyśmy polną się przejść troszkę, ale szybko z tamtąd uciekałyśmy, bo muchy końskie nad atakowały. Przeszłyśmy się troszkę po osiedlu i do domu. Teraz jak widać znów przed kompem. Wentylator cały czas mnie chłodzi. :) Zaraz idę się kąpać. Ooooo chłodna wodo! <3
Dążenie do perfekcji, przy tym pełny relax. Ema!