Dziś około godziny 19 zadzwonił mój telefon. Odebrałam. Wysłuchałam mojego rozmówcy. Odłożyłam słuchawkę. Rozpłakałam się. To co usłyszałam dobiło mnie. Te słowa były złym szarpnięciem struny, zbyt mocnym szarpnięciem. Cóż, stało się - struna pękła. Chciałam zostac sama, ale poza domem. Nie potrafiłam znieśc miejsca, w którym dotarły do mnie te wieści. Makijaż miałam rozmazany, włosy nieuczesane, wciągnęłam na siebie dres, ubrałam buty i wybiegłam z domudłąwiąc łzy i trzaskając drzwiami. Przez moment biegłam, ale gdy zoriętowałam się, że nie mam dokąd biec, zwolniłam. "Nie mam też dotkąd pójśc." - dotarło do mnie w końcu... Powinnam wrócic do domu. Tylko... Jak mam to zrobic?
https://www.youtube.com/watch?v=0DQIGe_9EfA
Do zrobiena duży projekt.
Uda się?
Nie wiem, ale warto spróbowac.