(...) cz. II
W głowie huragan, myślę, od czego by tu zacząć, by zaskoczyć, by to co powiem dotarło. Już wiem jak poprowadzić ten dialog.
- Wątpisz w mój sukces?
- Nie, aczkolwiek nie wiem czy to co osiągnąłeś prywatnie można nazwać sukcesem. Nie odbudowałeś przecież tego czego się wyrzekłeś.
- Pytasz o rodzinę, przyjaciół, środowisko?
- Tak.
- Posłuchaj! (musiałem wzmocnić ton i przejść do rzeczy).
Po pierwsze, gdybym się wszystkiego wyrzekł, nie rozmawialibyśmy dziś. Po drugie schowaj pretensje, Ja czy Oni więc wybieraj, szansę czy oczywistą nędzę. Urodziliśmy się w niej i żyjąc tu w niej zginiemy, to miasto nie daje żadnych wyborów. Szanuj przyjaźń, która wciąż trwa, inny pomagałem i dostałem w twarz, nie wymagaj, bym powtarzał te historie jeszcze raz. - Dobrze je znam...
- Więc dobrze również wiesz, że nigdy nie zgodziłbym na wątpliwą rodzinę, miłość i przyjaźń w zamian za moje posłuszeństwo. Masz zapewniony byt, ale spójrz na jakość swojego życia. Wybij to sobie z głowy, musisz zacząć grać, stawiać swoje warunki, zamrozić strach.
- Status quo?
- Strzał w 10tkę. Zerwij go!
Doszliśmy do peunty szybciej niż myślałem.
- A teraz zapomnij o przyjaciołach i rodzinie, z resztą nie wierzę, że tutaj te wartości są prawdziwe. Jesteś dorosły, więc stań się wojownikiem. Pewnych etapów z nimi nie ominiesz, musisz przejść samotnie.
- Przejść i iść, aż z samotności zginiesz?
- Milcz!
....to nie koniec gry, kiedyś tu wrócę i poskładam w całość te ruiny. Tymczasem moje drzwi stoją otworem.
Zawsze musi mnie zdenerwować na koniec, ciężko strawić ludzi, którzy widzą tylko ciemną stronę medalu. Chcesz się zmienić na lepsze, to zmieniaj, lecz pamiętaj, zawsze znajdzie się ktoś kto nie będzie zmiany doceniał, wejdzie konflikt, bo chce zabrać twe marzenia. A wojna zawsze przynosi straty po obu stronach...
- Musisz to przekalkulować.
- Co mówiłeś?
- Łap za sprzęt bo nas zmierzch zastanie, kumasz? - z żartem