jak zwykle popowrotny chaos tu tam siam ci tamci małe szaleństwo niewyspanie w każdym razie cieszę się że stoję na swych nogach na ziemi i tak dalej dwudziesty lot samolotem taki okrągły na dodatek okrągła tarcza księżyca w pełni i wylot mniej więcej o północy to wszystko podobno były znaaaki potem turbulencje zapiąć pasy zapiąć pasy ciemno gęste chmury burzowe błyski i mgła niczym nad smoleńskiem no ale stoję już na nogach jestem
najpierw cudowne brzuch zawsze uśmiechnięty bo pełen piwa parę dni w karpaczu w gronie dobrym bo żeńskim mężczyźni naprawdę potrafią czasem psuć zabawy potem doba pociągi busy samoloty i dwa tygodnie chilloutu na rodos nigdy czas mi się tak nie dłużył ale absolutnie nie mogę powiedzieć ze było źle
a teraz czekanie niepewność jakaś dziwna czarna dziura uda się czy się nie uda czy coś mnie jeszcze czeka przez te półtora miesiąca co wyniknie
Moja głowa.
Myśli pełne pszczół.
Brzęczą głosy nieobecnych.
Zbyt dużo hałasu
nad samym ranem morza.
(...) wreszcie cisza
jeszcze nie śmiertelna
jeszcze nie grobowa.
Cisza
w której rogu
pielęgnuję
niezmącony niczym lęk
na czarną godzinę.