Nim księżyc skąpał się w jeziorze nad którym tym razem przyszło mu zrobić swoja małą przystań udało mu się rozpalić małe ognisko. Usiadł przy nim wygodnie, ściągnął swoje glany, brudną od pyłu niebios skurzaną kurtkę zawiesił na pobliskim krzaku malin. Nogi wyciągnął ku ogniu i wreszcie po dniu ciężkiej wędrówki mógł odpocząć, tylko ona czekała jak zawsze w pogotowiu na dźwięk bożej trąby. Gdy tak siedział i patrzył się w tańczące ogniste języki, ogień malował dla niego dzisiejszy obraz. Obraz piękny aczkolwiek dramatyczny i budzący w jego fiołkowych oczach obrzydzenie. A widział on pewnego mężczyznę który swoim wdziękiem omamił zakochaną w nim młodszą dziewczynkę. Ujął ją swoim blaskiem i chwycił jej dłoń. Szli razem jej oczy mówiły jedno, była zakochana w jej oczach był ten błysk, ta iskierka radości pełna szczęścia. Jego oczy jednak mówiły co innego, ale ona była zbyt zaślepiona aby dostrzec w jego cieniu Zgniłego Chłopca Asmodeusza, On był teraz jego ucieleśniłem, oczy jego miały cyniczny blask. Szli razem trzymać się za ręce jak para zakochanych. Przechodzili przez miejski park, było już ciemno. Przechodzili przez pustą alejkę gdzie była tylko ławka skryta w mroku. Zaproponował aby usiedli na niej, ona zachwycona zgodziła się. On ją przytulił i namiętnie zaczął całować, ona nie pozostawała mu dłużna i odwzajemniła to. Nie Zauważyła kiedy jego ręce sprytnie wślizgnęły się pod jej koszulkę i rozpięły stanik powoli, delikatnie. Ich pocałunek nie przestawał trwać. Ściągnął jej koszulkę i odrzucił za siebie, potem rozpięty już stanik cisnął gdzieś za siebie. Nawet nie zorientowała się kiedy to ona już całowała go do połowy naga. Ale ona nie umiała go rozebrać. Powoli zaczął jej ścigać buciki nie patrząc gdzie je rzuca, niczym herkules rozdarł jej rajtuzy które miała na sobie. Ona dalej nic, jej zachwycenie nie pozwalało przerwać mu tego, była wniebowzięta ze facet jej Marzen wreszcie wejdzie w nią. Sama ściągnęła z siebie swoją spódniczkę a potem już tylko jednym ruchem on pozbawiał jej ostatniej części bielizny którą miała na sobie i tak to Ona leżała koło niego naga i tylko czekała na ten gest. Odpiął klamrę swojego paska bez namiętnie spuścił spodnie i swoja bieliznę tylko do połowy. Wszedł w nią zaczął się ich stosunek, czy tak to można nazwać? Raczej przypominało to bestialstwo w jego wykonaniu i chwile upojenia z jej strony. Niczym zwierze zachowały się on, wydajać z siebie zwierzęce okrzyki. W jego oczach widniała rządza, zapanowały nad nim zwierzęce rządze, nie wiedział kim jest, zatracił siebie. A Asmodeusz siedział sobie na tej ławce co przed chwilą oni rozpoczęli swoje zwierzęce gody, trzymając w ręce szklaneczkę Jacka Danielsa. Śmiejąc się i dobrze bawić. Po skończonym stosunku wziął do ręki kamień. Zaczął tłuc jej w głowę bez opamiętania coraz mocnej i mocnej. Z jego oczy nie znikła rządza lecz zmieniła się z seksualnej na zabijanie. Tłuk w jej głowę, czaszka już pękła ona nie żyła ale on nie przestawał, kawałki jej mózgu leżały po całym parku, po niegdyś jej ubraniach. A z niego dalej wydobywały się odgłosy zwierzęcia. Zgniły chłopiec znudzony tym jednym machnięciem palca zabił jego i wrócił do swojego miejsca w piekle.
Abbadon widząc to w blasku ognia, krzyknął głośno i zawył rozpaczliwie. Dla czego ?! To nie była wina Asmodeusza on tylko był obserwatorem, bawił się nimi lecz nie ingerował w ich. To ludzie ludziom zgotowali ten los, ogarnęły ich rządze, rządze seksu, zabijania, władzy. Tak i jego ogarnęła rządza zabijania chciał zabić ludzi już dotknął gwiazdę zagłady, ale on anioł spokojny szybko się uspokoił. Odłożył miecz do pochwy, przygasił ognisko, przykrył się kocem i odszedł schodami na dół do swojej krainy zapomnienia. Grzech drugi rządza.
Lust
http://www.youtube.com/watch?v=RdBK6Hos1Fk
Już się tli, imperium już się tli. Już tylko tydzień i ono nadejdzie!
(autor nie zamieścił tego na swojej tablic z powdu że zbyt duzo gimbów to udostepnia, jara sie tym a nie wie o co chodzi)