Tytułem wstępu:
W ciemnej tej cely na zgniłym posłaniu
Młody gitfunfel kopyrta,
pikawa mu stawa w tym wolnym konaniu
To młody gitfunfel kopyrta
Przy jego tem koju git sionka przycupła
Małodemu gitowi nawija
Ty wrócisz do funfli ty wrócisz do zgredki gdy tylko zakwitną nagietki
Nad ranem znaleźli młodego gitowca
Złożyli go w ciemnje moglili a gity jak staly się wszystkie chlastaly to młody gitfunfel kopryta
Ostanie wolne miejsce w pierwszym rzędzie są dla nas. Usiądziemy tam razem i wspólnie obejrzymy spektakl zwanym życiem . Trzymając się z nią za ręce będziemy szydzić, stworzymy własną loże szyderców. Będziemy szydzić z waszych bogów, złotych cielców oraz z tego czemu oddajecie cześć co dziennie. Będziemy szydzić z tego jak się zachowujecie i tego jak postępuje z waszych słów i myśli a przede wszystkim z waszych kłamstw. Hipokryzja ? Bynajmniej? Wstaniemy od swoich miejsc a o oni usłyszą nasz śmiech, zagramy nad nimi upiornie skrzypeczkami bo właśnie dobiegła końca historia końca świata w jednym akcie.
A sztandar powiewać w nas będzie do końca naszych dni. Będziemy walczyć do końca i nigdy się nie poddamy. Nie damy się poddać systemowi i nikt z nas nie zrobi marionetek.
I gdzie jest teraz twój bóg?