Podeszła do niego Ona, oczy miała we łzach a w nich był obłęd. Nie wiedziała gdzie się znajduję, resztkami sił uderzyła rękami pierś i w akcie żalu zaczęła się skarżyć. Skarżyła się na to że ktoś wymieszał jej lekarstwa. W jego oku zabłysła czerwonka iskierka, iskierka podstępu. Ujął ją za rękę i podał mały pojemniczek aby ona zjadła zawartość. Spojrzała mu w oczy, zauważyła w nich nieopisane ciepło i zaufała mu. Zjadła. Ponownie chwycił jej dłoń i razem przeszli przez drzwi do pokoju. W powietrzu unosił się słodki a zarazem specyficzny zapach który każdy z nas zna. Szli razem środkiem pokoju który wydawał się nie mieć końca. Obraz przed jej oczami zaczął wariować, kolory w jej oczach mieniły się niczym skrzydła motyla który właśnie szybował sobie nad kwiecistą łąką w piękny sierpniowy dzień. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Ale tego co widziała była pewna. Kiedy obróciła głowę w lewo widziała nagie kobiety które uprawiały ze sobą seks oralny w takim stopniu że nie jedno dzikie zwierze mogło by się schować ze wstydu. Odrzucona tym widokiem obróciła głowę w prawo ale tamtejszy widok też jej nie zachwycił kiedy tam spojrzała zobaczyła nagich mężczyzn który zabawiali się swoimi przędzeniami a zabawa tam sprawiała im wielką radość. Przestraszona tym co wdziała puściła jego rękę i zaczęła biec, nie dała rady, jej nogi miękkie niczym wata nie pozwoliły im biec i upadła przewracać się o stół na którym stał alkohol. Oblana cała wódką leżała przerażona i teraz dokładnie widziała co to było za miejsce. W jednym kącie była grupa kobiet które jeden facet traktował jak zwykłe pieski, trzymając ja na smyczy a im wyraźnie to sprawiało przyjemność. Do jej uszły doszły dźwięki niczym goryli, małp lub innych zwierząt ale kiedy co wydaje te dźwięki przeraziła się, widok kobiet i mężczyzn uprawiających grupy zwierzęcy seks przeraził ją do resztki nie mogła tego znieść. Chciała się napić wody ale tego tu nie było, był tylko alkohol od piwa poprzez whiskey kończąc na zwykłej wódce. Nagle uświadomiła sobie że jest tu jedyną osobą w ubraniu. W ten stanął on przed nią, odróżnił się od tego miejsca nie pasował tu na sobie miał czarną skórzaną kurtkę z ostrymi ćwikami wystającymi z barków, czarne bojówki oraz glany. Podał jej rękę a ona bez zawahania mu podała ją, poszli razem dalej tym razem przeszli kolejne drzwi, bała się co spotka tutaj choć chyba nic gorszego być nie mogło. Kiedy przeszli przez drzwi bez rozglądania się odwróciła się ku niemi i ze Łazami w oczach i desperacją w głosie powiedział mu że jest gotowa na to by umrzeć! Zaśmiał się jej w twarz szyderczym uśmiechem, ujął ją za rękę i rzucił ja na kanapkę która byłą w pobliżu. Usiadł na rogu kapany i z pełna pogarda w oczach powiedział do niej aby zobaczyła do czego doprowadziła ta chora od przemocy generacja, jej generacja! Kiedy to kretyni stają na przeciwko kretynów. Kiedy nie obowiązują żadne molarne zasady. Zapytał się jak nazywa się teraz jej bóg? Na imię ma zgiełk? Przypadek ? Czy może przepaść ? Na pewno jest dziwny twór o twarzach stu bestii. To właśnie po to zbudowali fabryki, opracowali maszyny i teraz produkują wódę a tylko po to aby tacy jak ty nie mogli sami myśleć, sami chodzić aby sami sobie szkodzili. Przecież tępym ludem jest tak łato manipulować. Z pełną pogardą w głosie przemieszaną z spokojem i powagą powiedział do niej, że tak właśnie kończą ludzie którzy zatracają się w sobie, osoby które przekraczają granice własnej molarności osoby które przyjemności cielesne stawiają ponad wszystko. Są to osoby dla których nie ma odwrotu, są to osoby które niczym nie różnią się od innych zwierząt. Powiedział do niej że to teraz jej generacja wprowadza takie porządek, zaczyna panować taka era. Zadał jej ostanie pytanie. Czy ona oprze się temu czy zatraci swoje człowieczeństwo. Pokazał jej dwoje drzwi. Pierwsze drzwi były otwarte wybywał się z nich blask i delikatny ciepły wiaterek. Ale żeby dojść do nich trzeba było przejść przez rozgrzane kolce. Drugie Drzwi była zamknięte ale były w tak opłakanym stanie ze między spróchniałymi dziurami można było dostrzec mrok a od nich bił mrożący chłód. Droga do nich była gładka, normalna i bez przeszkód. Kiedy jej to pokazał rozwinął swoje czarne skrzydła i odleciał.
Czas zacząć kolejny tydzień zmagań. W sumie nie jest to takie złe idzie się z tym pogodzić tylko Bradzie jest irytujące ze pochłania to tyle czasu.
Cheat Day, jak zawsze dobrym pomysłem na niedzielę, aby móc odpocząć od tego całego zgiełku i przygotować się na następny.
Miałem się bać tego dnia jak ognia, kumulacja złych wydarzeń miała być ochronna ale wychodząc z mojego flagowego założenia nawet już się tym nie ma co martwić.