Zleciały się bezcielesne ptaki
I usiadłszy na skroniach wydziobują
Bezduszne rozgałęzienia zakrwawionych wspomnień.
Przemknąwszy przed oczyma,
Rozdrapały wrota ,
Prowadzące do minionych chwil
Minąwszy palce ,poleciwszy nieco niżej
Rozerwały jelita trawiące sekundy
Zmarnotrawione przez niebycie
Błysk,
Szum, Świst
Zgrzyt
Cisza,
Nicość
Znów wlepianie wzroku w biel,
Przyklejanie palcem źrenic do kolorów-
UPS odpadła –nie szkodzi
W tych źrenicach i tak znów
przezroczystość