Kłoty dwa ! ;D
(Jakość jaka jest każdy widzi, ale zdjęcie robione komórką...
Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się Bob :P )
No tak dawno nie pisałam .
Po maturach.
Nareszcie.
10 miesięcy strachu i pytanie siebie "co to będzie?!"
i po niecałych 3 tygodniach już po wszystkim
Teraz najdłuższe wakacje życia.
Jednak już nie w Ostrowie...
Trochę będzie mi brakować tej Dziury,
ale cóż trzeba iść dalej.
Zobaczę zresztą czy jestem zwykłą pesymistką czy po prostu realistką...
Głową muru nie przebijesz.
Każdy z nas jest w posiadaniu własnej minuty. Owe 60 sekund, które mija nam codziennie niezauważone. To jest ten czas, gdy robimy sobie herbatę, spoglądając zza okno w poszukiwaniu promyka słońca. To są te sekundy, w których możemy zrobić kilkadziesiąt kroków w podążaniu do celu. Jest to też ta chwila, kiedy ktoś mówi do nas potokiem słów, mając pretensje o jakąś błahostkę. Jest to ten moment w którym zatrzymujemy się, by zapalić, bo w owej minucie poczuliśmy taką potrzebę.
Co jeszcze można zrobić przez 60 sekund? Uśmiechnąć się. Podać dłoń. Rzucić krótkie cześć wpadając do domu po szkole. Spojrzeć w lustro w poszukiwaniu kolejnej zmarszczki na czole. Zabić muchę, lub w późne wieczory komara. Zjeść kawałek sernika upieczony przez ukochaną babcię. Może też podjąć szaloną decyzję o zrobieniu sobie tatuażu. Zgubić klucz od domu. Szukać w torebce dzwoniącego telefonu.
W tych 60 sekundach ktoś kłamie, ktoś mówi prawdę, ktoś ociera łzy ręką, ktoś się śmieje, ktoś pisze wiersz, ktoś wymienia baterię w pilocie...
A ktoś, tak po prostu nic nie robi. Nie użala się nad sobą. Nie smuci, nie gdera, nie ustawia ponownie budzika na 6 rano, by nie spóźnić się do pracy, nie pisze listy zakupów, nie kłóci się, nie traci zaufania, nie słucha radia
, nie głaszcze kota, nie karmi rybek. On nawet nie wie, kiedy ta minuta przeciekła mu przez palce.