Mam dość swoich obietnic. Na początku, przy nowym pomyśle, jestem mega zmotywowany, a gdy mam usiąść przed swoim zadaniem w domowym zaciszu, czar pryska. Myślę, że byłoby inaczej, gdybyśmy się przy tam spotykali ale.. No właśnie. Nie zniosłbym myśli, że widzimy się tylko dlatego. Że Cię wykorzystuję, bo jestem za słaby. Chociaż może to nie jest takie złe, jak mi się wydaje? Bo własnie przez takie czarne wymóweczki w głowie praktycznie się z wami, nie - z Tobą - nie spotykam. Stop, przecież "Ciebie" już nie ma jako jednej osoby. Bo kiedy ostatnio się sami widzieliśmy? Bez niej? Wtedy, kiedy w końcu pękłem? Ale to mnie nie obchodzi. Chcę się spotykać, czy to z "Tobą", czy to z "wami".
Mam wrażenie, że więź łącząca mnie z Tobą została przerwana. Nawet nie wiesz, jak na początku mi ulżyło. Móc myśleć i patrzeć na Ciebie jak na zwyklą osobę. Bez fioletu. Ale teraz czuję pustkę. Chyba po prostu po drodze zgubiłem kolejny kawałek serca. Jednak jest mi potrzebny, żeby pokochać kogoś, kto nie widzi świata poza mną. Jestem w kropce, nie wiem co robić. Jestem rozpołowiony. Wiem co jest właściwe, ale ciągnie mnie do niewłaściwego. Chcę obydwu rzeczy. Chociaż... Nie wiem jak bym się zachował gdybym dostał jednoznaczną szansę.
Jednak nadal tej więzi troszeczkę jest.
Gdybyś kazala mi się zabić, prędzej czy później zrobiłbym to.
Trochę mi głupio że mnie nie zaproszono.
Przez problemy z samym z sobą nie utrzymuję z Wami kontaktu,
ale to że o Was tam nie wspominam nie znaczy że w ogóle o Was nie myślę.
Przydałoby sie zresetować te więzi, tak jak ja zresetowałem sam siebie.
Nie chcę więzi w postaci bólu. Tak, myśli o Was często wywołują ból. Czasem mam ochotę odciąć sobie lewą rękę przez te wszystkie obietnice.
Heh, "Was". Tak dawno temu widziałem się z kimkolwiek w 4 oczy, że normalnie zaczynam Was traktować jak 1, no może 2 organizmy.
A ja jestem tym 5 kołem u wozu, i to moja wina. Mam nadzieję że nikt nie wpadnie na podświetlenie tego. Chciałem tylko to z siebie wyrzucić.
Szczerze to czuję się, jakbym był zamieniony na inny model.
Problem w tym ,że to ja byłem zamiennikiem, częścia zapasową.
No dobra, wysypałem śrubki, ciekawe czy masz adres tego bloga.
I czy wiesz że piszę to do Ciebie.
Heh, nie ma co się zastanawiać, tak napisałem że na 90% byś sie połapała.
No chyba że masz zupełnie inne spojrzenie na to wszystko.
Czy kiedykolwiek pomyślałaś o mnie tak jak ja o Tobie?