Vanessa poszła na zajęcia, aczkolwiek nie była zainteresowana ich treścią... miała lepsze zajęcie.. grała w candy crush ostatnio jej ulubiona gra.
- co Ty tak całe do południe klikasz w tym swoim telewizorze? - zapytał Toffik
- gram w grę!
- tomb raider?
- Haha nieeeee w Candy Crush - odparła rozbawiona Vanessa
- Czy ja Państwu przeszkadzam? - zapytał profesor
- eeee... troszeczkę zważywszy, że mamy już przerwę - powiedziała Vanessa z uśmiechem nr 44, był to specjalny uśmiech połączony z zalotnym spojrzeniem, który notorycznie wykorzystywała na facetach wtedy gdy chciała się z czegoś wymiksować lub pójść na skróty zazwyczaj jej się udawało.
- Masz szczęście Vanessa, że napisałaś kolokwium najlepiej z grupy, bo inaczej &
- tak, tak Panie Doktorze, Ja Pana też bardzo lubię przerwała Vanessa
Profesor pokiwał bezradnie głową i zaczął się pakować dając tym samym do zrozumienia, że są wolni.
-Toffik! Ja się zrywam! Umówiłam się na wieczór a mam jeszcze kilka rzeczy do ogarnięcia. Prześlesz mi notatki ?
- uuuu... czyżby nasza Vanessa umówiła się na randkę?
- Nieee... jadę do przyjaciółki wiesz... wino...romansidło i chusteczki
- eeeee to nic ciekawego... okej prześlę
- co ja bym bez Ciebie zrobiła?! - powiedziała z uśmiechem Vanessa, podeszłą do Toffika i dała mu buziaka w policzek na pożegnanie
- eeee baw się dobrze!
Vanessa w drodze do domu zrobiła zakupy niczym zapasy wojenne! Wpadła do domu... Kurcze! Zapomniałam pogadać z Piranią czy będzie mogła wpaść do moich piesełów... hmm... a może pogadać z Pasikiem?
- cześć!
- Czego?! - zapytał podejrzliwie Pasik
- no bo mam romans...
- uuuu no to coś nowego. Mieszkamy już razem dwa lata i nie widziałem, żeby tu jakiś facet nocował, a Ty zbyt często też nigdzie nie wybywasz od dość daaaawna, jak już to do rodziców, ale wtedy zabierasz te swoje szczurki...
- to nie są szczurki!
- Dobra, dobra! Swoje wiem!
- Grrrrrr...
- czego warczysz?!
- Jak ja...
- uważaj! Bo podobno czegoś ode mnie potrzebujesz!
- No właśnie się zastanawiam! Wiesz co chyba sobie zadzwonię do Pirani!
- Ojjjejku jaki foch! A dzwoń! I tak mnie w weekend za dużo nie będzie w domu powiedział rozbawiony Pasik
Vanessa lekko poddenerwowana poszła do pokoju! Gdyby nie to, że Pasik płacił czynsz na czas, nie rozrabiał i nie rozniósł chaty przez ostatnie dwa lata i... jak na chłopaka był strasznie porządnicki to pewnie by się go pozbyła. W gruncie rzeczy lubiła Go. Zawsze jej pomagał w mieszkaniowych pracach, z zakupami no poza tym, że czasem zachowywał się jak dupek, nie mogła mu nic zarzucić.
- Cześć - powiedziała nieśmiało Vanessa
- cześć! Tak jestem w domu i tak mogę zająć się Twoimi dzieciakami. Do kiedy Cie nie będzie?
- Haha jak ja Cie kocham! - powiedziała Vanessa jadę do Szklanej i wrócę w sobotę wieczorem bo w niedzielę idę pomóc Cioci.
- Okej nie ma problemu! a Pasik będzie?
- Mówił, że nie bardzo, cokolwiek by to znaczyło.
- A marionetka? - dopytywała Pirania
- A marionetka moja Droga jest do końca miesiąca!
- no co Ty! O której w sobotę wracasz? Bo chyba musimy pogadać! Takie newsy mnie omijają! Chyba się obrażę!
- No myślę, że koło 19 już będę to wpadnę do Was!
- Okej to jesteśmy na linii! Buzzzzzzzka!!!