Wszystko stało się szare.Ta cała szarość mnie wykańcza.Chciałabym żeby znowu było kolorowo.Chciałabym.. Nie mam chyba nawet nadziei ,że wrócisz. Nie mam siły żeby wspominać wszystkie szczęśliwe chwile ,które spędziłam z Tobą.To doprowadza mnie do łez.Doszłam do momentu w któym mogę sama siebie spisać na straty. Chciałabym wykrzyczeć Ci prosto w twarz,że Cię kocham.Ale nigdy tego nie zrobie. Muszę być twarda. Umarłam w środku. Popadłam w głęboką nicość. Wpadłam tam jakiś rok temu i absolutnie niktnie może mnie z niej wyciągnąć.Nie powinnam Cię kochać. Ta miłość jest jak zakazany owoc,a zakazany owoc jest jeszcze smaczniejszy. Jesteś moim wyzwaniem. Zmagam się codziennie z trylionem myśli o Tobie. Kładę się do łożka i gapie w sufit. Oczami wyobrazni widze Twoją twarz.Obejmujesz mnie ciepłymi głosem,przykrywasz słodkim uśmiechem.I po czasie usypiam. Zrywam się z łóżka o 4 nad ranem. Po drodze na balkon biorę paczkę fajek. Wreszcie jestem. Stoje w wielkiej nocnej koszuli i odpalam papierosa. Bioręgo do ust. Zaczyna się ten trans. Miałam nie palić-obiecałam ci to kiedyś,ale przecież nie widzisz tego co robie. Obiecalam Ci to..rzucam prawie całą fajke na podłogę i gaszę przydeptując ją stopą. Jest zupełnie cicho. Patrze w niebo.Te same gwiazdy świecą na "Twoim niebie". Szkoda,że teraz nie patrzymy na jedną z nich w tym samym czasie. Czułabym się razniej. W mieście pali się tysiące lamp,ulicami chodzi jakies 7 milionów ludzi ,a ja czuję się tak cholernie samotna. Nie mam nic,a potrzebuje Ciebie..
Kubuś