Lepiej późno, niż później. :)
W czwartek z Izą pojechaliśmy do P. Agnieszki odwiedzić (poznać) kopytnych.
Pogoda nam dopisała.
Hmm, ogólnie moje pierwsze wrażenie jest pozytywne.
Po przybyciu na miejsce nie dostalam wyszykowanego konia (jak to często się zdarza w różnorakich stajniach) .. Ja osobiście to potępiam.Zabiegi pielęgnacyjnę, siodłanie itd. są bardzo dobrym sposobem na poznanie konia, którego za parę chwil się dosiądzie (Zawszę wtedy prowadzę bagaty diaalog z wierzchowcem.) Spokojny, stonowany głos działa uspokajająco na konia, jak i na mnie.
Wy też tak robicię, czy jestem wyjątkiem? :)
Tak sobie myśle, że Ikar należy do koni rodzaju - ''Będę z Tobą współpracować, ale najpierw sprawdzę czy jest to koniecznę.''
Chłopak pokazał bez oporów co mu się nie podobało, haaha. :D
Ale daliśmy radę. :)
Najpierw było trochę sztywno, troszkę buntu, różnego rodzaju próby..
Ale w końcu się w jakimś stopniu dogadaliśmy i było już lepiej. Wiadomo na pierwszej jeździe nie ma co liczyć na cuda.
Pod koniec był luźny galopik po łące.
U mnie jest ten minus, że boję się nowych koni. (Aga mówi, że to normalnę). Teraz staram się z tym walczyć, dostadam różne rumaki. I chyba powoli pomaga.
A tak w przerwach to:
-Iza posmakowała piasku.. Uhmmm. :D
-Ja zapomniałam aparatu.. Norma..
-I coby tradycji stała się zadość - spóźniłyśmy się na autobus.
Ale dzień mega pozytywny. :)
Kurczę... Ostatnio dużo czytam, za duuuużo. Wszystkie nocki są moję! :D
Teraz płyniemy z Zieloną Milą (klasyk) i Demologiem (coś nowego). :)