miało być życie jak w bajce. miało. wszystko miało być inne. lepsze. miało. utopia. w niej się bardzo dobrze żyję.
tam jest wszystko idealne, takie jakie chciałabym, aby było. jednak czasem i ta bańka mydlana pęka. boleśnie pęka i ukazuję otaczającą nas rzeczywistość. która nie należy do miłych. ile razy powtarzałam sobie, że będzie dobrze. było tylko przez chwilę. albo w ogóle. ile się nasłuchałam 'będzie dobrze' od życzliwych mi osób. nieskończenie dużo. gdyby tylko mogli stanąć chociaż na chwilę na moim miejscu, wiedzieliby, że nie będzie dobrze. jak może być dobrze, skoro twój świat się wali. świat, który skrupulatnie chroniłaś i nie pozwalałaś nikomu do niego wchodzić, runął jak niestabilna wieża z kart. może, takowa wieża runąć raz, wtedy odbija się na krótkotrwało, jednak gdy nie zdoła jej się umocnić, bo zbyt szybko czas płynie i kalejdoskop zdarzeń nie daję nam możliwości na wzmocnienie fundamentów, runie po raz kolejny, życie się zmienia. zmieniasz się ty. nic już nie będzie takie jak kiedyś. a czy kiedykolwiek było?
życie nie jest drogą z górki na pazurki. życie. uczy, pokazuję, doświadcza, nienawidzi, raduję, odbiera, daję. życie to wieczny oksymoron. białe-czarne. szczęście-smutek. droga przez przeszkody, która z czasem staję się rutyną, bo przyzwyczajamy się do problemów, jednak w środku boli nas wszystko. dlaczego my? dlaczego oni? na te pytania nie znamy odpowiedzi. możemy gdybać, czy gdybyśmy wybrali inną drogę, gdybyśmy powiedzieli coś wcześniej, gdybyśmy zrobili coś wcześniej...
ile ja już razy gdybałam... gdybym tylko mogła cofnąć czas, zrobiłabym mnostwo rzeczy, których nie zdołałam zrobić za życia jednego człowieka, tak bardzo ważnego w moim życiu. tylu rzeczy mu nie powiedziałam. opcja 'cofnij czas', byłaby przeze mnie najbardziej pożadana. oddałabym za nią wszystko. albo chciałabym nowe życie. może w nim nie byłoby tylu problemów. w każdym są ale czasem mam wrażenie, jakby otworzono puszkę pandory. miało byc teraz lepiej a nie jest. i raczej już nie będzie lepiej. już dawno tak powinno być, jednak od 1marca2008, mój z trudem poukładany świat, zamienił się w totalny chaos. bez ładu i składu. chociaż od jakiegoś czasu na moim zachmurzonym niebie, pojawiło się słońce. słońce, które uparcie świeci, pomimo różnych anomalii pogodowych. i jestem mu bardzo za to wdzięczna. pokazało, że jednak nie wszystko stracone, że jednak jeszcze zasłużyłam na jakiś pozytyw w swoim życiu. każdy dzień z tym słońcem jest czymś szczególnym. bardzo szczególnym!
Tylko obserwowani przez użytkownika szkielko
mogą komentować na tym fotoblogu.