Leżąc w wykotłowanej pościeli myślałam o wczoraj, dzisiaj i zapomniałam o jutrze.
Kto powiedział, że tęsknota za czymś niezidentyfikowanym nie jest przyjemna?
Ostatnio dochodzę do wniosku, że jakiekolwiek odczuwalne bodźce są pozytywnym doświadczeniem. Istota ludzka potrzebuje bodźców, które ją nieustannie informują, że wciąż żyje.
Jeżeli uciekam od doznań, to po prostu chcę oszukać własny organizm. Popadam w mentalną śpiączkę, nie zastanawiając się nad tym co to w ogóle jest. Wystarczy, że przynosi ulgę.
Można to porównać do tego, co odczuwają zwierzęta. Dla nich ból trwa tu i teraz. Nie myślą o tym, ze bolało w przeszłości, ani o tym, że będzie bolało jeszcze przez jakiś czas. Zatem ich cierpienie jest łatwiejsze do zniesienia.
Czyż to nie jest intrygująco proste?
Wczoraj przyśniłam się
Seryjnemu zabójcy.
mod: ja
fot: Paulina Ch.