Zapukała do moich drzwi. Wcale nie chciałam jej zapraszać do środka, ale drzwi nie były zamknięte na klucz, więc wprosiła się sama. W korytarzu zdjęła czerwone buty, płaszcz przeciwdeszczowy i rozsiadła się w bujanym fotelu, i zażyczyła sobie herbatę z miodem oraz cytryną, i karmelowe ciastka mojej mamy. Wzburzenie w moim sercu z każdą chwilą poczęło rosnąć jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam ile liści jesień chowa do plecaka, a ile maluje różnymi kolorami i zrywa z drzew. Wiatr smagający ją po twarzy nie robił wrażenia na Pani Jesieni. Radosna, z uwielbieniem na twarzy codziennie rano kąpała się w kamiennej sadzawce i brodziła bosymi stopami w zielonej trawie, pełnej uschniętych grzybów, i zgniłych jabłek, i śliwek. Wręcz, przyzwyczaiła się do życia w moim fotelu i spania wieczorami na oknie, mrożąc jego powierzchnię swoim oddechem...
Użytkownik szejnn
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.