wreszcieee internet wrócił...
takie fajne dni były i tyyyleee było do opisywania
a nie miałam gdzie podziać swoich zapisków i nijak wspomnień nie utrwalliłam :c
dziś z samego rana, koło 11, mama mnie budzi telefonem, żebym wstała, bo kurier przyjedzie
spoko, wstałam, odbiorę paczke, podpiszę się, zapłacę, wrócę do spania
wyleciałam w różowej piżamce i różowych bamboszach z zaspanymi oczami z kasą w ręce
okazuje się, że facet kurierem nie jest
uśmiechał się pod nosem, pewnie miał ze mnie polew
ale uznaję go za zbawienie, bo to on naprawił telefon i internet :D
no nic, "w piątek się w końcu wyśpieee, bede spać do 15steeej" przepadło...
wykąpałam się, idę na zakupy, a potem do Skarba zrobić najprostszy obiad na świecie
i rozbudzić go trochę :D :*
jak miło jest być znowu na lapciaku, od razu nastrój lepszy :3
Użytkownik syymphony
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.