jak pojeb... ważne, że na strychu, moim ulubionym zakątku.
pofociłyśmy troszku, ogólnie dziewczyny wpadły na całe po południe do mojej kuchni
"lubię być sama w domu, tylko właśnie tak z kimś" - skapłam sie, co powiedziałam, dopiero jak zaczęły sie pokładać na stole ze śmiechu.
no nic, odezwał sie we mnie straszny leń, w najmniej odpowiednim momencie, bo musze sie w koncu wziac za pakowanie.
jutro pobudka i wyjazd bardzo wcześnie, 3 godziny drogi, a tu jeszcze całe szykowanie...
wesele mojego ulubionego wujka, ależ będziemy bawić :3
wracam w poniedziałek wieczorem.
w wielkim mieście
Użytkownik syymphony
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.