to świetne uczucie, że wszystko idealnie ucieka przez palce.
czas czas.. codziennie ta sama droga i te same myśli, nie jak zrobic, żeby się nie narobic.
jak zrobic, zeby sie narobic, ale zeby to cos dalo..
uwielbiam sie starac bo naiwnie mysle, ze osiagne efekt. bo moze kiedys jakies drobne wzloty byly.
tymczasem wspolny jezyk w domu mam tylko z psem. szczekamy na siebie i spimy razem.
tak Cie kocham. nie ma dnia, żebym o Tobie nie mówiła, nie myślała, nie tęskniła.
to już pomału dociera do mnie, że to choroba przewlekła, nie minie mi nigdy. nie znajdzie sie powód.
to tak strasznie boli. bo teraz, po 902 dniach razem wiem co przez ten czas sie stało.
myślałam, ze te wszystkie spotkania, miejsca, każdy ciekawy dzień i każdy razem dały Ci to co mi.
wielkie szczęście, zapełniona pustka w sercu i niczego nie brakowało.
teraz wiem, że tylko ze mną tak było..
uświadomiłeś mi jak wiele Ci zabrałam i jak unieszczęśliwiłam.
dlatego dzieją się ze mną od 6 dni dziwne rzeczy. bo z jednej strony czuję największe szczęście bo tyle czasu mi pomagałeś, byłeś gdzieś obok, wiedziałam, że jesteś.. to mnie trzymało przy życiu.
z drugiej strony teraz wiem, że Ty nie byłes szczesliwy i dlatego moje szczescie zamienia sie w rozczarowanie i wielki żal, jak mogłam być tak ślepa i Cie ranić.
jak mogłam zauważyć, ze to nie ja jestem czyms co moze dać Ci szczescie.
Teraz na swoich zasadach odchodzisz w pewnym sensie, juz nie wrocisz.
za to wracasz do osob, ktore zawsze umialy wywolac usmiech na Twojej twarzy i nie chodzi o rodzine, ktora jest teraz z nimi na pierwszym planie.. boli mnie to, bo nie jestem juz potrzebna
najpotrzebniejsza malenka.. :(
nie przeczytasz tego, bo wiem ze nie masz czasu, wejdziesz za pare dni, ale tu nie dotrzesz.
i dobrze, nie chce zebys wiedzial.
niech choc jedno z nas bedzie szczesliwe
teraz role sie odwroca. zrobie wszystko zebys byl szczesliwy. kosztem siebie. mam nadzieje, ze tylko nie zlamiesz danych obietnic na temat rzeczy, ktore kiedys nas rozdzielily i osob, ktore to zrobily..
chociaz.. co do osob wlasnie do nich wrociles. stad te lzy.
teraz to kwestia dni zanim odsuniesz sie jak kiedys. zanim zapomnisz, kilka tygodni, nie bedzie mnie juz.
juz dzis poczulam syndrom odrzucenia tak dobrze mi znany. wyrzut, jak mozna o mnie zadbac, jak mnie odwiezc, jak poswiecic czas.. odkad mam samochod mam byc niezalezna.
poza tym jestem osoba psychiczna najwyrazniej.. bo zaliczam 4 iry/miesiac.. :(
nie wiem, skad to sie bierze, skad pretensje o nic, gdy tak mocno sie staram :(
im wiecej sie staram i kocham tym gorzej.. ;(
czuje, ze to mnie zabije
to plus tlumienie w sobie problemow w domu, bo nie moge Cie juz martwic, zabronione..
masz miec swoje zycie, cieszyc sie z nimi tym zyciem. a ja musze poradzic sobie sama..
utrzymac to wszystko na moich cienkich barach. nie mam sily..
a kocham tak mocno, ze mocniej sie nie da. nie da sie mocniej
Świat wypadł mi z moich rąk
Jakoś tak nie jest mi nawet żal
Czy ty wiesz jak chciałbyś żyć, bo ja też
Chyba tak chciałem przez cały czas, lecz
Jeśli muszę i wybrać będę mógł jak odejść
To przecież dobrze, dobrze o tym wiem
Chciałbym um