mogę powiedzieć nie pytana wszystko co wiem na temat Mognolii.
ale już nigdy nie wypowiem się na temat ludzi. życia. zaufania. 'miłości'
a mówiłam sobie, baranie, nigdy przenigdy, nawet za cukierka nie ufaj już ludziom.
masz te garstke zaufanych z piaskownicy? tyle lat, masz to nadal? na tym skończ.
tysiące twarzy, 550 znajomych w sieci, ale nie oddaj im swojego serca.
Bo Ci je zabiorą, ogrzeją, podrapią do krwi i wyrzucą na śmietnik.
ale Klaudia siebie nie słuchała. brnęła, kochała, ufała bez granic.
teraz cierp, śmieciu.
'olej wszystko ciepłym moczem'. otóż zdziwie was, wszyscy psychoterapeuci- nie umiem.
nie jestem maszyną do robienia, słuchania, przymrużania oczu. mam pewien organ, który jako jedyny ma mięsień poprzecznie prążkowany a u mnie w zestawie również tętniak o średnicy 24,5mm.
bo ja wyglądam jak szesnastoletnia buntowniczka z lekką nadwagą i zaburzeniami wzrostu.
a mam 20 lat, nie pamiętam kiedy bylo zupelnie dobrze, nie pamietam dziecinstwa.
a kiedy już było lepiej, kiedy przyszłość malowała się juz grubymi stanowszymi kreskami świat runął mi. nie pode mną, nie obok mnie. na mnie.
zgniótł mi ciało, zmiażdzył mózg z którego myśli pośpiesznie uciekły w wyższe warstwy atmosfery i przykryły je lodowe chmury, których dziś nad sobą już nie widzę.
ocalało serce, lecz samo nie ma szans przetrwać.
ile można płakać, ile udawać uśmiechy, ile wmawiać, że u mnie ok..
po co były wszystkie starania, po co mi dzisiejsze słowa podziwu od masy osób, które ze mną studiują.
kiedy moje plany, nasze marzenia legły razem ze mną w tych gruzach.
wszystko jest zagrzebane zakurzone. nie będę już ranić moich rąk żeby to odkopać
wystarczy, że chce mi się rzygać kłamstwami, złamanymi obietnicami, słowami rzucanymi na wiatr. dałam się światu wykorzystać, dałam się zranic, nie umiem sobie poradzić
nie wiem co zrobię