photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 PAŹDZIERNIKA 2007

Rower

30 Października roku 2007 chłodny jesienny dzień , za oknem jakoś tak ciemno i ponuro. Pogoda ta i ogromna chęć wyprawy rowerowej obudziły me wspomnienia które dziś wam przedstawię w wielkim skrócie.

Moja przygoda z rowerem rozpoczęła się dawno , dawno bo pierwszy rowerek miałem mając lat 3 ale nie będę tu przedstawiał pospolitego kolarstwa lecz to jak zawładnął mną sport ekstremalny.
Wszystko zaczęło się gdy miałem lat 14 , młody Świstak zawsze lubiał jeździć na rowerku a że w klasie kilka osób jeździło to w tym wieku mogliśmy już sami jeździć na wyprawy. Pierwszy szczyt z którego zjeżdżałem (Magurka) , pierwsze skoki wykonałem na rowerze który dostałem od ojca był to zwykły rower górski (czeski Amulet) wraz z amortyzatorem RST Gila T4 . Z jazdą nie miałem żadnych problemów chodź była ona bardzo powolna. Pewnego dnia Marek i Olek zabrali mnie na tzw Łyżke były to małe hopki których sie początkowo bałem i nie umiałem skoczyć ale namowy kolegów moblilizowały mnie do prób , było ich wiele , wiele , wiele aż wreszcie poczułem że moje koła oderwały się od ziemi , wiele prób spowodowały że lot stawał sie coraz dłuższy.
A osobą która mnie w to naprawde wciągnęła jest Tomek (Mały) i chwała Ci za to mimo że już nie jeździsz !
Gdy w Grudniu 2004 roku złamałem rękę z ubezpieczenia były pieniądze by wreszcie w pospolitym rowerze zmienić ramę na dualową (Ballistic X-Light 15,5) wisi ona wciąż w domu i mam do niej prawdziwy sentyment bo już taki jestem że do wszystkiego się przywiązuje bardzo.
Treningi na utrzymanie równowagi , nauka jazdy na jednym kole , nauka bunny hopa powodowały obdarty naskórek u rąk , zmęczenie , obdarte kolana , brak czasu na nauke którą wsumie totalnie olewaliśmy w 2 klasie gimnazjum bo codziennie byliśmy na rowerze. Skutki nauki były kiepskie tak naprawde bardzo niewiele sie nauczyłem przez wiele miesięcy ale bardzo cieszyła mnie jazda po górach i to mi szło całkiem nieźle. Mały zawsze był dla mnie niedościgniony , pewniego dlatego że jeździł dłużej i uczył się od brata. Jeździł napewno szybciej i lepiej bo sie niczego nie bał , przez problemy sercowe potrafił pojechać na trase na Koziej i skakać ze wszystkiego bo nie obchodziło go co sie stanie , może właśnie te załamki go wiele nauczyły bo nie bojąc się mógł się więcej nauczyć ale mogł też sie rozwalić co naszczęście się nigdy nie przydarzyło. Nasze wyjazdy na rower były częste , bardzo sie zgraliśmy , coraz więcej fotek robiliśmy , coraz większą frajde mieliśmy poza jazdą na rowerze , wypady nad rzeke , do międzybrodzia , w góry. Cieszenie się życiem. Rozmowy na każdy temat również przy piwie a w tle zawsze rower.
Mając lat 16 i po wydaniu wielu stówek w rower wreszcie zaczęło mi dużo rzeczy wychodzić. Chociaż trików nigdy się nie nauczyłem i raczej nie naucze. Wszystko zaczęło się ciekawie toczyć przy wypadach w góry no i w inne miejsce towarzyszył nam browarek. Niestety nic nie mogło być pięknie Mały przestawał jeździć przez to że jego rower się sypał a nie chciał w niego pakować kasy , kolejnym powodem były jego kiepskie stany psychiczne i niepowodzenia sercowe. Rower przestał go cieszyć , czasem jeszcze jeździł z nami ale już coraz rzadziej i tylko rekreacyjnie. Dołączył wtedy do nas Kędziu który początkowo naprawde nobił ten sport ale jednak szybko sie nauczył i podziwiam go za to. Sam również rzadziej jeździłem na rower , nie miałem na to czasu ani humoru po rozstaniu się z Edytą. Ale pojawiliali się kumple z którymi przy browarkach zawsze gadaliśmy o tych załamkach i problemach , każdy się wyżalił a kończąc 3-4 piwo nie było już smutków tylko sie śmialiśmy i wygłupialiśmy. Do końca 2006 roku jeździłem stosunkowo często na rowerku a w głowie poza rowerem byłaś Ty Asiu.
2007 rok to rok w którym do czerwca rower był ale praktycznie niezauważalny , rzadko jeździłem i praktycznie tylko rekreacyjnie z kolegami. Do czerwca woziłem się czarnym Authorem A-gangiem ale zdjęć i filmów raczej nie mam bo naprawde to jeździłem na nim tak tylko z kumplami rekreacyjnie.
Od czerwca zaczęły się pierwsze wyjazdy tak poważniej w góry. Pierwszy na moim A-gangu był na Skrzyczne z Łysym , Kędziem , Jaśkiem i Stopą oraz kolesiem którego poznaliśmy Mrudkiem. Wtedy to tak naprawde zaraziłem się Downhillem. Wtedy to zacząłem się spełniać na rowerze a gdy ojciec kupił mi mojego Dangerous Mike'a Dh 1.0 to byłem wręcz zachwycony. Mimo że byłem na nim może z 7 razy na Skrzycznym i 3 na Magurce to naprawde było świetnie i cieszyłem się jak dziecko. Niestety na więcej nie było pieniążków , przez to , że kosztowne są takie wyjazdy bo z 30 zł a mam jeszcze inne wydatki w weekendy. Ale naprawde pięknie mi się śmigało . Na Skrzycznym czuje się wolny jadąc w dół , problemy znikają , jestem tylko ja i mój rower !
Wczoraj sprzedałem moją rame DM DH 1.0 za namowami taty i wymieniłem na inną chodź wcale nie lepszą .Jakoś tak ciężko mi się rozstać z tą moją ramką :( przywiązałem się.

Komentarze

kiciwzyci hej pamiętasz mnie? bo widze że w znajomych mnie masz ;D co słychać?
29/06/2008 15:38:08
Użytkownik usunięty Co tam świstak? :)
02/04/2008 10:49:00
pepciek :*
27/03/2008 0:35:52
butcher Widziałem i czytałem 100 lat temu, ale czemu nie ma mojego komenta? ; >
18/12/2007 19:27:57
Użytkownik usunięty elo melo 5 8 6 2 0:]
04/11/2007 22:19:08

Informacje o swistakbb


Inni zdjęcia: Book photographymagicSzpak slaw3001465 akcentovaTaka ja :* pati991Z koszyczkiem z ubiegłego roku pati991Mix pati991:) dorcia2700On najprawdopodobniejnieKormoran daje rade bluebird11... maxima24