T r o c h ę z m i e n i a m T w e g a d a n i e. . .
Powracam po dość długiej przerwie.
Wyglądam jak kurczak, dokładniej trzymiesięczny, ale cóż.
Rozpoczęcie roku.
NIE! NIE! NIE!
Nie mogę uwierzyć, że jutro wstanę rano, ogarnę środowisko i wyjdę z domu
czekając na - zapewne spóźnioną o parę minut - Natalę i razem podążymy w kierunku szkoły.
Plan jest taki cudowny, że aż nie chce mi się o nim myśleć.
Codziennie na ósmą.
Dwa razy w tygodniu chemia & fizyka.
Ani razu na szczęście nie kończą się lekcje po piętnastej.
Dzisiaj byłyśmy na dworze (tj. Pattinson, Kasia, Natala & ja).
Łaziłyśmy po osiedlu, standard.
Dobijałyśmy Helgę, która wleciała do butelki z brzoskwiniową Nestea.
Ludzie z klasy prawie wcale się nie zmienili z wyjątkiem Filipa i Kacpra, którzy pozapuszczali
włosy i Wojtka, który zmienił kolor aparatu.
Myślałam, że będzie o czym pisać, ale chyba zwijam.
Więc pożegnam się w tej chwili, spakuję się & ogarnę wszystko.
Tak... Kazali mi posprzątać w domu, więc pozdrowienia.
Już lecę sprzątać xD
Bye.
____________________________________________________
Teraz zazdrość Cie zżera, niby łamacz damskich serc.