W y s t a r c z y s p o j r z e ć w t e o c z y . . .
Ale dzisiaj gorąco.
Mieszanka pogody, a ciepło, raz zimno..
Trzeba by było wybrać się na jakieś zakupy.
Wczorajsza rozmowa z moimi Lejdisami mnie rozwaliła xD
My to mamy tematy na poziomie, nie powiem, że nie, prawda?
Tak więc jutro chyba wybywam do Szczecina, w sumie nie wiem po co, ale ja nic nie mówię.
I chyba stwierdziłam, że muszę ostro przycisnąć książkę, żeby w końcu ją doczytać do końca.
Nawracam się na US5, tak bywa.
Nie moja wina, że z głośników Dominiki mniej więcej cały czas wydobywają się kiedyś lubiane
przeze mnie dźwięki.
No, teraz też lubię ich posłuchać, ale nie non stop.
Zajebiście, bo znowu mam piekło nad głową.
W sumie było tam cały czas, ale ostatnio za bardzo
dopomina się o swoje, tzn. daje się we znaki.
(Pomijając szczegół, że jakiś Mateusz się do mnie przyczepił na nk)
Czeka mnie rozmowa z mamą. (Raczej niezbyt przyjemna)
No tak, trzeba przygotować mowę i zachować kamienną twarz
w chwilach, gdy będzie mnie rozśmieszała do łez.
Może uśmiechnę się delikatnie, mimowolnie.
Ale niczego nie dam po sobie poznać.
Znowu wraca mi wena na pisanie wystarczająco kreatywnych notek.
Chociaż pewnie i tak nikt tego nie czyta. Piszę to gówno dla siebie,
mniej więcej po to, żeby w odległej przyszłości wrócić do tego, i śledząc uważnie rządki
liter wystukanych na klawiaturze przypomnieć sobie nastrój, w jakim byłam, oraz opisane wspomnienia.
Raz już miałam taki napad - nie powiem, że nie - i czytałam wszystkie notki od początku, wyłapując te najśmieszniejsze teksty.
Później wszystkie skopiowane treści były wysyłane do Kasi. I było śmiesznie.
Mam nadzieję.
Jak ja się rozpiszę, to nie mam umiaru...
Natalko, wracaj <3.
Trzeba się przygotować na następny piątek ^ ^
Nie mogę się doczekać. :P
Bywajcie.
____________________________
I don't know what to say