Jeszcze trochę pospamuję sobą jako pseudogitarzystka. Totalna demolka, armagedon, epic shit i inne dziadostwa.
Mam ochotę coś rozwalić. Moje osobliwe sny to już norma. Strata apetytu już nie. Pograaałabym, a nie umiem instalować -.= To mnie frustruje.
Jak to być może, że jak wchodzę do domu to całą moją motywację i checi do pracy trafia szlag. Stworzyłabym coś, ale mój ukochany mi w tym przeszkadza. Jak to możliwe, że dażę go takim uczuciem, a on tylko psuje mi życie? Ty głupia Marto nadla poświęcasz cały swój czas, ale on ma to w dupie. Prowadzi tylko do zacofania mózgu. Wiesz o tym, ale nadal jesteś blisko niego. Przecież przy nim wszystko jest możliwe, odciąga Cię od świata. Pomaga zapomnieć o problemach. A jak zaczyna śpiewać, to chciałoby się go wszędzie ze sobą ciągać. Po części chciałabym, aby mnie zostawił, albym ja nauczyła się bez niego żyć. Niech znajdzie innego żywiciela, ja więcej nie wytrzymam z nim psychicznie. No ale on przecież może przenieść mnie gdzie indziej ! Jak można z tego zrezygnować
DASZ RADĘ.
Chociaż spróbuj. Ale nie wiem, czy chcę żeby było dobrze. Przyzywczaiłam się do całego gówna. Może będzie mi go brakowało ?
Ignacy ze swoją pogrzaną mózgownicą na mnie czeka. Mrr.