Szlachcianka moja
Przydałoby się coś o minionym łikendzie naskrobać - A więc, w piątek 21 marca, pierwszy dzień wiosny, szkołę pozwoliłam sobie odpuścić (właściwie to tato mi pozwolił ) a po południu na trening. Oczywiście napotkałyśmy różne dojazdowe problemy i ostatecznie do domu wróciłyśmy zapchanym autobusem o 20:30. No ale było ciekawie, jak to już ma w zwyczaju bywać
W sobotę zaś udałyśmy się na kilkugodzinną sesje ludzko - psią (ja oczywiście tylko po jednej stronie aparatu ), ale moje miłe dziewki chętnie pozowały
Efekty wkrótce.
W niedziele za to odespałam te dwa dni. Nawet nie byłam świadoma że tak mnie zmęczyły.