Sylwester bardzo się udał, nawet nie miałam kaca, haha xD Jeszcze trochę żyję wspomnieniem tego duszenia się ze śmiechu, ale powoli szał pał mi przechodzi xD
Telefon jeszcze nie bardzo chce działać po tym jak wypadł mi na śnieg i został brutalnie stratowany przez glana Makoty :( Kufa, mama mi mówiła, że na wieś nie bierze się telefonu :(
No nic, mam nadzieję, że dzisiaj wreszcie pozbędę się tych świń wrednych, włosów czerwonych raz na zawsze. Suki :(